Koroner hrabstwa Kankakee w Illinois podał 17 lipca, że przyczyną śmierci małego Jamira było utonięcie. Do tragedii doszło we wtorek, 16 lipca około godziny 3.10 pm na doku w rejonie klubu wodnego przy 1600 Cobb Boulevard w Kankakee, oddalonym około 60 mil na południe od Chicago. Według świadków, w tym jego matki Angel Jackson, Jamir Frazier zsunął się z brzegu do rzeki w pogoni za piłką. Dwie osoby wskoczyły do wody by go ratować, próbowała to także zrobić jego mama oraz załogi licznych łodzi, pływający na rzece. Niestety, na próżno. Sześciolatek zniknął w mętnych, wezbranych po ostatnich deszczach, wodach rzeki Kankakee.
W środowy wieczór bliscy dziecka pożegnali Jamira przy Beckman Park, wypuszczając w niebo balony na jego cześć. Przyrodnia babcia chłopca Oshana, na uroczystości pożegnania wspominała go ze łzami w oczach. - Frazier uprawiał sport i był ukochanym małym chłopcem, pełnym życiowej energii, kochał swoją matkę. Był najlepszym synem, jakiego mogła mieć – powiedziała cytowana przez ABC7 Chicago kobieta.
W uroczystości udział wzięli także członkowie drużyny i władze klubu Kankakee Elite Football and Cheerleading, w którym grał chłopiec.- „Jamir miał tylko 6 lat, ale był potężnym 6-latkiem, zawsze był chętny do nauki, był tak podekscytowany nadchodzącym sezonem i gotowy do wejścia na boisko, aby zdobyć kolejny pierścień Superbowl. (…) Kankakee Elite Family dopilnuje, aby duch Jamira był odczuwalny za każdym razem, gdy wejdziemy na boisko” – wspominali przedstawiciele klubu na Facebooku. Prezes Seyborn Billings poinformował, że jego zespół sportowy zebrał pokaźną kwotę, która pomoże pokryć koszty pogrzebu chłopca, planowanego na przyszły tydzień. Dodał też, że w poniedziałek drużyna organizuje benefis na jego cześć.