Jest jak na autostradzie: samotny szeryf przyczajony w wozie czeka na piratów drogowych. Z tym, że to nie szeryf, a nowojorski inspektor budowlany. I nie czatuje na piratów a na budowlańców, którzy wykonują nieistotne, zdaniem władz, prace budowlane i remontowe. Nowojorski DOB znalazł zajęcie dla armii urzędników. Społeczna kwarantanna jest dla nich problemem. W mieście wykonuje się tylko niezbędne prace budowlane. Budowy stanęły. Nikt nie prowadzi też remontów.
Ale bez względu na epidemię niektóre prace trzeba wykonać. Zalewa łazienkę, psuje się elektryka - nie można z naprawą czekać do poluzowania rygorów epidemicznych. Na to tylko czekają inspektorzy DOB. Samo wyciągnięcie śrubokręta czy klucza francuskiego wyceniają na minimum 2,5 tys dol. Tyle zapłaci budowlaniec. Właściciel domu musi się liczyć z maksymalną karą 10 tys. dol. - To prawda, że agresywnie egzekwujemy zakaz gubernatora dotyczący nieistotnych prac budowlanych - przyznał zapytany o kary przez „New York Post” Andrew Rudansky, rzecznik DOB.
Ale nie zawsze. Wystarczy udowodnić, że praca jest niezbędna dla ochrony zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców. Tak wynika z zarządzenia gubernatora Andrew Cuomo. Ale właściciele domów mogą też składać wnioski o pozwolenie na roboty „nieistotne”, które mogą być wykonywane tylko przez jednego budowlańca.
Do tej pory DOB wydało ok. 200 nakazów wstrzymania prac budowlanych i remontowych. Suma nałożonych kar może sięgać 2 mln. dol.