– Na jednym ze spotkań w Chicago spotkała nas miła niespodzianka. 7-letni Alan, uczeń amerykańskiej szkoły, miał w ramach szkolnego projektu opisać swojego bohatera. Wybrał nas. Na pamiątkę daliśmy mu mały krzyż pielgrzymów Bożego Miłosierdzia – powiedział nam wzruszony Roman Zięba. Przyznał, że na jego dotychczasowej trasie nie brakowało też innych niespodzianek. W Nevadzie szedł drogą, wiodącą przez pustynię i na trasie nie było wody ani stacji benzynowej. Nagle podjechał do niego policyjny radiowóz. Kiedy Roman wyjaśnił funkcjonariuszowi, że jest pielgrzymem, ten dał mu butelki z wodą i kanapki, które żona zrobiła mu do pracy oraz inne przydatne drobiazgi. – Głęboko wierzę, że w czasie pielgrzymki czuwa nade mną opatrzność Boska. Bóg posyłał do mnie anioły, które dawały mi wszystko, co było potrzebne w danej chwili – dodaje Zięba.
Roman Zięba i Wojciech Jakowiec od maja przemierzają samotnie Amerykę Północną dwiema trasami, które ułożą się w kształt krzyża. Zięba idzie z San Francisco do Nowego Jorku, a Jakowiec szedł z kanadyjskiego Edmonton do Mexico City. Zięba niesie ze sobą ikonę św. Józefa, Wojtek miał ikonę Matki Bożej. Ich pielgrzymce przyświęca modlitwa o nawrócenie się mieszkańców USA i uwolnienie od zniewoleń z przeszłości, z którymi się zmagał Roman: alkoholem, narkotykami.
Roman Zięba jest obecnie w okolicach Ohio. Dojście do NYC zajmie mu około czterech tygodni. Swoją pielgrzymkę zakończy na Manhattanie w okolicy WTC Ground Zero. – Miejsce to jest taką niezagojoną raną w sercu Ameryki. A my modlimy się o światło na te nowe czasy i Błogosławieństwo dla Ameryki, dla tego kraju – dodaje pielgrzym.
Więcej informacji o pielgrzymce znaleźć można na stronie idzieczlowiek.pl