Donald Trump zjawił się z wizytą w Pittsburghu we wtorek po południu. Towarzyszyli mu żona Melania (48 l.), córka Ivanka (37 l.), zięć Jared Kushner, szef Departamentu Skarbu Steve Mnuchin i ambasador Izraela Ron Dermer. Zabrakło wielu polityków z Waszyngtonu, którzy odmówili uczestniczenia z prezydentem w oddaniu hołdu 11 ofiarom. Prezydent odwiedził synagogę Tree of Life, gdzie rozmawiał z rabinem Jeffreyem Myersem. Złożył też kamienie na symbolicznym memoriale dla ofiar, by oddać im hołd. Po wizycie w synagodze pojechał do szpitala, by odwiedzić policjantów rannych podczas tragicznych wydarzeń. Przez cały czas pobytu prezydenta na ulicach miasta odbywały się liczne manifestacje. Protestujący skandowali, że nie chcą go w Pittsburghu, a jego polityka sprawia, że w ludziach narastają ksenofobiczne i antysemickie nastawienia. Wcześniej odradzano prezydentowi wizytę z uwagi na możliwość protestów, które mogą zakłócić odbywające się już pogrzeby ofiar.
Hołd ofiarom z protestami w tle
2018-11-01
2:00
Mimo próśb, by tego nie czynił, prezydent Donald Trump (72 l.) pojawił się w Pittsburghu, gdzie doszło do krwawej masakry w synagodze. Złożył hołd zamordowanym. Zrobił to w niewielkiej asyście lokalnych polityków i liderów, którzy zbojkotowali jego gest i wizytę. Równie chłodno amerykańskiego prezydenta przyjęli mieszkańcy, którzy licznie wyszli na ulice z transparentami głoszącymi: „Nie jesteś tu mile widziany”.