Szef Komisji Sądowniczej Izby Reprezentantów, którego rezygnacji z walki o fotel spikera spodziewał się w czwartek kongres, niespodziewanie zapowiedział, że chce powalczyć o poparcie w trzecim głosowaniu. Kolejna próba zdobycia 217 głosów potrzebnych popieranemu przez Donalda Trumpa Jordanowi odbyła się w piątek. Jednak przedstawiciel skrajnie konserwatywnego skrzydła GOP nie zdołał odwrócić wyniku, co nie zdziwiło jego kolegów, wstrząśniętych informacjami od kilkorga umiarkowanych kongresmenów.
Grupa członków GOP ujawniła bowiem, że po swoim sprzeciwie wobec kandydatury Jordana, zarówno oni jak ich rodziny zaczęli otrzymywać groźby śmierci i lawinę gniewnych telefonów i wiadomości. - Zastraszanie nie działa - powiedział Don Bacon (60 l.), który przewodził sprzeciwowi wobec nominacji Jordana. Wyjawił, że jego żona spała jednej nocy z naładowanym pistoletem przy łóżku. Stwierdził też, że tym bardziej nie zmieni stanowiska. Groźby śmierci za głosowanie przeciwko konserwatyście otrzymywała też rodzina Drew Fergusona (57 l.). Ten w efekcie zapowiedział, że nie poprze „tyrana”. Powiedział, że groźby były „niedopuszczalne, niewybaczalne i nigdy nie będą tolerowane".
W ten sposób w piątek koalicja 20 członków GOP przeciwnych Jordanowi jedynie się umocniła. Mimo, że on sam próbował powstrzymać groźby i naciski. Po tym, jak Mariannette Miller-Meeks (68 l.) powiedziała w oświadczeniu, że otrzymała „wiarygodne groźby śmierci" po głosowaniu przeciwko niemu w środę, Jordan potępił groźby i wezwał do jedności. - „Stop. To odrażające" - napisał w mediach społecznościowych.
Podczas gdy Republikanie od ponad dwóch tygodni próbują przezwyciężyć swoje urazy i wybrać następcę Kevina McCarthy’ego (58 l.), reszta czeka na krok naprzód, który pozwoliłby Izbie wrócić do pracy. Biały Dom domaga się funduszy wojennych dla sojuszników Izraela i Ukrainy, a administracji grozi shutdown, chyba że kongres uchwali przepisy dotyczące finansowania do połowy listopada.