Władze Nowego Jorku poinformowały w czwartek o kolejnych ponad 520 przypadkach zachorowań. I wyjątkowo dużym skoku wykrywalności, który sięgnął aż 2,7 proc. Siedmiodniowa średnia wyniosła 1,92 proc., co jest najwyższym wynikiem od miesięcy. - Ten wzrost bardzo mnie martwi. Nie możemy pozwolić, by ta liczba jeszcze wzrosła – powiedział burmistrz Bill de Blasio (59 l.). Wzrost powyżej 2 proc. oznaczać może jedno – ponowne zamknięcie wnętrz restauracji we wszystkich pięciu dzielnicach NYC. W obliczu tej groźby, apele branży o zwiększenie limitów klientów restauracji do 50 proc. na zimę, wydają się być nierealne.
Na powrót drastycznych rozwiązań decydują się już władze kolejnych miast i regionów New Jersey, gdzie wykrywanych jest dziennie ponad 1600 przypadków zachorowań. Od wtorku wszystkie biznesy w Newark, prócz sklepów spożywczych, aptek i stacji benzynowych muszą zamykać drzwi o 8 pm. Restauracje serwujące jedynie potrawy na zewnątrz mogą działać do 11 pm. Na lockdown zdecydowały się także władze Paterson, gdzie liczba zachorowań skoczyła w ciągu ostatnich trzech dni niemal trzykrotnie. Wszystkie biznesy w mieście od czwartku mają zamykać drzwi najpóźniej o północy.
Władze NYC zdecydowały się na razie na kolejne ułatwienia dla biznesów. Od piątku przedsiębiorcy i sklepikarze mogą korzystać nieodpłatnie z chodników przed swoimi lokalami w ramach nowego programu Open Storefronts. To kolejny po Open Streets projekt mający ułatwić restauracjom i sklepom odbicie się od dna, na które trafiły z powodu epidemicznych obostrzeń. Według szacunków władz NYC może on pomóc nawet 40 tys. biznesów w mieście.
