Ron DeSantis na razie nie ogłosił swojej kandydatury w wyścigu o urząd prezydenta, jednak według ekspertów to tylko kwestia czasu. Polityk postrzegany jako najgroźniejszy przeciwnik Trumpa w sobotę pojawił się na pikniku w Sioux Center w Iowie, jednym z kluczowych stanów dla republikanów. Tego samego dnia do Des Moines, stolicy stanu, miał przyjechać były prezydent, ale odwołał wiec ze względu na ostrzeżenia o tornadzie.
DeSantis przemówił do tłumu liczącego ponad 600 osób, ostro komentując porażkę Partii Republikańskiej w ostatnich wyborach prezydenckich. Nie wymienił jednak nazwiska Trumpa. – Musimy zakończyć kulturę przegrywania, która miała wpływ na naszą partię w ostatnich latach. Czas na wymówki się skończył – powiedział. – Jeśli się rozproszymy, jeśli podczas wyborów skupimy na przeszłości lub innych kwestiach pobocznych, to myślę, że demokraci znów nas pokonają – dodał.
Mimo wysiłków DeSantisa i ostatnich porażek Trumpa z amerykańskim systemem sprawiedliwości, to były prezydent wciąż króluje w sondażach. Z ostatniego badania Florida Atlantic University/Mainstreet Research wynika, że podczas potencjalnego starcia polityków o republikańską nominację aż 59 proc. zarejestrowanych wyborców w rodzinnym stanie gubernatora oddałoby głos na Trumpa, podczas gdy DeSantis mógłby liczyć na 31 proc. głosów. W południowo-zachodniej Florydzie poparcie dla Trumpa sięga 80 proc., a dla jego hipotetycznego przeciwnika – zaledwie 7 proc. Majowy sondaż Morning Consult wykazał, że 60 proc. republikańskich wyborców z całego kraju poparłoby byłego prezydenta, a 19 proc. DeSantisa.