Florence sunie przez USA z niewielką prędkością i choć ma postać burzy tropikalnej, z każdą godziną czyni coraz większe zniszczenia. Urzędnicy spodziewają się, że skutki żywiołu będą „katastrofalne”. Do niedzielnego południa pod wodą znalazło się kilkadziesiąt miejscowości, a domy opuścić musiało prawie 2 mln osób, nie tylko mieszkańców samego wybrzeża. Niestety, do 15 wzrósł też tragiczny bilans ofiar Florence.
W Karolinie Północnej w domu w Wilmington, na które runęło powalone przez wiatr drzewo, zginęła matka z dwuletnim synkiem, a w hrabstwie Duplin na zalanych przez powódź drogach zmarły trzy osoby. W hrabstwie Union w Karolinie Południowej 61-letnia kobieta zmarła po wjechaniu autem w leżące na jezdni drzewo. Na liście ofiar są też 63-latek i 61-latka, którzy zatruli się czadem podczas korzystania z generatora prądu w Loris w Południowej Karolinie.
Stan wyjątkowy obowiązuje w obu Karolinach, ale też w Wirginii i Georgii, gdzie zjechały się służby ratunkowe z całego kraju, m.in. z Nowego Jorku. Każdego dnia z zatapianych domów ewakuowani są kolejni ludzie. Ulewy nie ustają – w Swansboro odnotowano rekordowe 30 cali deszczu – i według synoptyków jeszcze potrwają, co może pogorszyć i tak tragiczną sytuację. – Najgorsze jeszcze przed nami – powiedział Mitch Colvin, burmistrz Fayetteville, NC. Meteorolodzy spodziewają się, że Florence skręci na północ, w stronę NYC.