DoorDash, Grubhub i Uber Eats chętnie zatrudniają imigrantów. Dla samych imigrantów, którym do pracy wystarczy rower, hulajnoga elektryczna i znajomość adresów w okolicy to też prosta forma zarobkowania. Jednak od maja ubiegłego roku te zarobki są ograniczone. Nowy Jork ograniczył stawkę, jaką platformy zewnętrzne mogą pobierać od restauracji do wysokości 15 proc. wartości zamówienia online za dostawę i 5 proc. za wszystkie inne usługi, w tym marketing.
Teraz wszystkie trzy firmy złożyły w Sądzie Okręgowym Stanów Zjednoczonych dla Południowego Dystryktu Nowego Jorku pozew, w którym wzywają miasto do zniesienia limitów.
Nowy Jork nie jest jedynym miastem, gdzie dostawcy posiłków ścierają się z lokalnymi władzami.
W zeszłym miesiącu urzędnicy z Chicago oskarżyli DoorDash i Grubhub o szkodzenie restauracjom w mieście i ich klientom poprzez pobieranie wysokich opłat i stosowanie innych oszukańczych praktyk.
Prokurator okręgowy w San Francisco oskarżył firmy dostarczające jedzenie o naruszenie kalifornijskiego prawa poprzez klasyfikację kierowców jako podwykonawców.
W Waszyngtonie w 2019 roku zawarto ugodę z DoorDash po tym, jak władze twierdziły, ze firma wprowadziła klientów w błąd co do tego, ile kierowcy otrzymywali w napiwkach.
Biuro prokuratora generalnego Massachusetts w lipcu oskarżyło Grubhuba o pobieranie nielegalnie wysokich opłat od restauracji podczas pandemii. Stan ograniczył ich wysokość wiosną 2020 roku.
- Nowy Jork nieustannie przesuwał datę wygaśnięcia ograniczenia, a teraz nie ma w ogóle takiej daty, co sprawia, że prawo stało się trwałe - twierdzą przedstawiciele firm dostawczych.