Pasażerowie przylatujący i odlatujący w środę 24 lipca z międzynarodowego lotniska Johna F. Kennedy'ego musieli liczyć się z poważnymi utrudnieniami. Port lotniczy na ponad godzinę został sparaliżowany. Około godz. 7.15 am w hali C w terminalu 8 wybuchł pożar. W ogniu stanęły ruchome schody i dym błyskawicznie objął sporą część budynku.
Służby ratunkowe ewakuowały z najbliższej okolicy około 960 osób. Niestety dziewięć z nich zdążyło nawdychać się trującego dymu.
Pięcioro poszkodowanych otrzymało pomoc na miejscu, ale czworo z nich trafiło do szpitala na badania, o czym poinformował w rozmowie z Associated Press rzecznik Port Authority of New York and New Jersey Steve Burns. Strażacy z FDNY po ugaszeniu ognia musieli zająć się oddymieniem hali, zanim wpuszczono tam ponownie pasażerów.
Na czas akcji ratunkowej loty z terminalu 8 zostały wstrzymane. Część pasażerów została uwięziona w szykowanych do startu maszynach, które czekały na płycie na zgodę na wyruszenie w drogę na pas startowy. Niektórzy publikowali w mediach społecznościowych filmy, na których widać było kolejne podjeżdżające pod terminal wozy strażackie.
Jak podały władze PANY/NJ, działalność terminalu została wznowiona po godz. 8.15 am. Korzystające z niego American Airlines odnotowały jednak do tego czasu spore opóźnienia. W całych Stanach linie odwołały 153 rejsy, a ponad 1500 kolejnych zostało opóźnionych.
Przyczyna pożaru jest badana.