R– Już ponad 10 dni temu wyszłam ze szpitala, a wciąż nie dotarła do mnie pielęgniarka, bo nie wiadomo, kto pokryje koszty. Najgorzej jest z moją dolną częścią kręgosłupa. Mam fizykoterapię, na razie raz w tygodniu – powiedziała nam pani Renata. – Ubezpieczenie nie pokrywa tych kosztów. Złożyłam wniosek jako ofiara zbrodni, abym nie musiała płacić za terapię, ale nie mamy jeszcze decyzji w tej sprawie – dodała. Przyznała, że w formalnościach pomaga jej pani Mery Ann Todzia z biura nowojorskiego radnego Roberta Holdena. Z pomocą przyszła także Polonia.
„Chciałabym złożyć najszczersze podziękowania za okazaną mi pomoc fundacji We See You, gorące podziękowania dla Pani Marii Kosiec za jej wielkie serce. W dniu dzisiejszym otrzymałam czek w wysokości $12 795, dla mnie jest to wielka kwota, dziękuje z całego serca. Pragnę również podziękować wszystkim moim przyjaciołom, rodzinie, znajomym i ludziom dobrej woli, którzy mnie nie znając, otworzyli swoje serca i wspomogli nas finansowo oraz w każdy inny sposób” – napisała na Facebooku Polka. Pani Renata podziękowała również swojemu bratu, mężowi Grzegorzowi oraz dzieciom Patrykowi i Izabeli. „Bez Was nie byłoby mnie tutaj z Wami. Kocham Was bardzo!” – dodała.
Tragedia pani Renaty ma związek ze strzelaniną, która miała miejsce 9 maja w Ridgewood na Queensie. Pedro Cintron (†55 l.) mieszkał tam ze swoją partnerką Migdalii Ortegą (†51). Nagle córka Renaty usłyszał krzyki. Pani Renata, nie zastanawiając się ani chwili, pobiegła wraz z córką na drugie piętro budynku. Kiedy zapukała, Cintron otworzył drzwi i otworzył ogień. Trafił w głowę, płuco i w biodro Polki. Trzy dni później strzelec popełnił samobójstwo na ulicy na oczach przechodniów.