Sukces Joe Bidena. Dzięki gwiazdom zgarnął $30 mln

George Clooney (63 l.), Julia Roberts (57 l.) i Barbra Streisand (82 l.) to tylko część sław, które pojawiły się w sobotni wieczór na scenie w Peacock Theater w Los Angeles, by wesprzeć wyborcze wysiłki demokratycznego kandydata na prezydenta USA. Pełen gwiazd wieczór uświetnili śpiewem Jack Black (55 l.) i Sheryl Lee Ralph (68 l.), a aktorzy Kathryn Hahn (51 l.) i Jason Bateman (51 l.) przedstawili prowadzącego galę Jimmy’ego Kimmela (57 l.), który z kolei przedstawił Bidena i byłego prezydenta Baracka Obamę (63 l.). - Powiedziano mi, że przedstawi mnie Batman, a nie Bateman – zażartował komik.

Główny elementem wieczoru był wywiad, który przeprowadził z Bidenem i byłym prezydentem Kimmel. Prezydenci podkreślili potrzebę pokonania byłego prezydenta Donalda Trumpa (78 l.)w wyścigu, który według sondaży ma być niezwykle wyrównany. Podczas ponad półgodzinnej dyskusji Kimmel zapytał, czy kraj cierpi na amnezję w związku z kandydatem republikanów, na co Biden odpowiedział: „wszystko, co musimy zrobić, to przypomnieć sobie, jak to było", gdy Trump był w Białym Domu. Zapytał też prezydenta z czego jest najbardziej dumny. - Mamy obecnie najsilniejszą gospodarkę na świecie - powiedział Biden, dodając, że „staramy się dać zwykłym ludziom równe szanse".

To jednak właśnie kulejącą gospodarkę i inflację wytknął rywalowi Trump, który w weekend prowadził kampanię w Detroit, MI. Jego rzeczniczka Karoline Leavitt, wyśmiała z kolei, że prezydent zbierał fundusze „z elitarnymi celebrytami z Hollywood". Powodem do śmiechu nie był już jednak wymierny efekt tego wydarzenia, czyli $30 mln, którymi udało się zasilić kampanijny fundusz Bidena. To o $4 mln więcej niż przyniosła marcowa zbiórka w Radio City Music Hall w NYC. Jednocześnie, znacznie mniej niż $50,5 mln, które udało się zebrać sztabowi Trumpa podczas kwietniowego spotkania głównych darczyńców w domu miliardera Johna Paulsona na Florydzie.