Penny, który 1 maja zacisnął śmiertelny uścisk na szyi 30-letniego bezdomnego naśladowcy Michaela Jacksona (+50 l.), nie przyznał się do zarzutu spowodowania śmierci przez zaniedbanie, który ławnicy dodali do aktu oskarżenia w tym miesiącu. 24-latek w maju został już postawiony przed sądem w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Neely’ego i również podnosił, że jest niewinny.
Decyzja, czy weteran zostanie skazany za oba przypadki, tylko za jeden z nich, czy uniewinniony, zależeć będzie już od przysięgłych. Kluczową kwestią będzie więc ustalenie, czy oskarżony był świadomy, że mógł spowodować poważną krzywdę 30-latkowi. Za najnowszy zarzut grozi mu do czterech lat więzienia, a za nieumyślne zabójstwo – do 15 lat.
30-latek zginął w pociągu na stacji Broadway-Lafayette. Wedle świadków zdarzenia krzyczał do współpasażerów, skarżąc się na głód i pragnienie, a wtedy były żołnierz udusił go gołymi rękami. Penny nieustannie przekonuje jednak, że działał w obronie swojej i innych, a choć Neely zachowywał się agresywnie, nie chciał pozbawić go życia. – Był poirytowany, rzucał rzeczy na podłogę, mówiąc, że nie obchodzi go czy pójdzie do więzienia – zeznał 24-latek policjantom po tragedii.
Śledczy ujawnili, że posiadają co najmniej pięć nagrań wideo zarejestrowanych przez innych pasażerów, które pomogą ustalić, jaka jest prawda.