Przed komisją stanowej legislatury w poniedziałek zeznawać mają policjanci z Uvalde, którzy brali udział w mocno krytykowanej interwencji z 24 maja. Politykom i władzom miasta udało się ich do tego nakłonić po długich przepychankach. – Trwało to trochę dłużej, niż początkowo zakładaliśmy – przyznał stanowy poseł Dustin Burrows (44 l.). Mundurowi będą odpowiadać na pytania dotyczące ich reakcji i działań podjętych po sygnałach o strzałach w Robb Elementary School. Do budynku wtargnął wówczas uzbrojony w karabin półautomatyczny Salvador Ramos (†18 l.), który w dwóch klasach zastrzelił w sumie 21 osób.
Dochodzenie wszczęte po głosach krytyki lokalnej społeczności, zarzucającej policji zwłokę w reakcji, zaczyna potwierdzać te opinie. Jak doniósł w weekend „San Antonio Express News”, nagrania z kamer pokazały, że policjanci czekali aż 77 minut, zanim podjęli próbę otwarcia drzwi do sal, w których zamknął się Ramos. Mundurowi wcześniej twierdzili, że czekali 40 minut na dozorcę i jego klucze. Mieli jednak narzędzia, którymi mogli wyłamać zamek.
Jeden z policjantów biorących udział w akcji, główny zastępca Ricardo Rios z biura szeryfa hrabstwa Zavalla, zeznał z kolei, że dwóch lokalnych mundurowych miało okazję zastrzelić zabójcę przed masakrą. W rozmowie z „New York Times” potwierdził, że policyjny patrol minął idącego przez parking z bronią Ramosa, zanim ten wszedł do szkoły. Jak powiedział, mieli się bać strzelać w obawie, że trafią dzieci.