Burmistrz Bill de Blasio (59 l.) ostrzegł w czwartek, że największy w kraju system szkół może ponownie zostać zamknięty, jeśli wzrost liczby nowych zakażeń w mieście będzie się utrzymywał. Już wcześniej zapowiadał, że zamknie szkoły, jeśli siedmiodniowy wskaźnik zakażeń Covid-19 w całym mieście osiągnie 3 procent. Od czwartku liczba ta wzrosła do 2,6 procent. - Jeśli któregoś dnia rano zobaczymy wskaźniki, które osiągną ten poziom, następnego dnia szkoły zostaną zamknięte - powiedział.
Dramatyczna sytuacja panuje po drugiej stronie Hudson. W New Jersey odnotowano w poniedziałek ponad 10 tys. nowych przypadków zakażeń, a odsetek pozytywnych testów na koronawirusa sięga 12 proc. Również liczba hospitalizowanych osiągnęła niebezpieczny poziom 1800, w tym 360, którzy muszą przebywać na oddziałach intensywnej terapii.
Nic dziwnego, że gubernatorowi NJ, Philowi Murphy (63 l.), który we wszystkich wystąpieniach napomina do zachowania dystansu społecznego i noszenia masek, w końcu puściły nerwy. Zapytany w czasie konferencji prasowej o mieszkańców stanu, którzy narzekają, że obowiązkowe osłony twarzy są niewygodne, zareagował gwałtownie! - Wiecie, co jest niewygodne? Kiedy umrzecie - warknął.
- Mieszkańcy Chicago nie wychodźcie z domu - zaapelowała z kolei burmistrz Chicago Lori Lightfoot (58 l.). Poprosiła mieszkańców, aby opuszczali domy tylko idąc do pracy, szkoły lub po podstawowe potrzeby: pomoc medyczną czy zakupy jedzenia i leków. Chicago odnotowuje obecnie średnio 1900 nowych przypadków Covid-19 dziennie.
Natomiast gubernator stanu Missisipi Tate Reeves (46 l.) zapowiedział, że jego stan nie weźmie udziału w żadnym kolejnym narodowym lockdownie. - Mieszkańcy Mississippi nie mogą po prostu wrócić do domu i zamknąć swoich małych firm na sześć tygodni z myślą, że za sześć tygodni mogą wrócić, włączyć światło i wszystko będzie dobrze - skomentował propozycję kolejnej blokady, która wyszła z otoczenia Joe Bidena (78 l.).
Jednak Stanom może grozić takie rozwiązanie. Dzienna liczba ofiar śmiertelnych w USA wzrosła w środę do 1893, co jest największym wzrostem od maja. Według Johns Hopkins University liczba ofiar śmiertelnych wirusa we wtorek wyniosła 1415.
Stany Zjednoczone odnotowują po 100 000 nowych przypadków zachorowań dziennie od co najmniej dziewięciu dni z rzędu.