Janusz Pogorzelski

i

Autor: archiwum prywatne

Cieszy się, że Polonia go doceniła

2019-07-28 19:24

Janusz Pogorzelski (70 l.) poprowadzi Polonię z Perth Amboy, NJ, podczas 82. Parady Pułaskiego. W rozmowie z „Super Expressem” przyznaje, że tytuł marszałka to dla niego wielkie wyróżnienie. I docenienie wieloletnich działań na rzecz mieszkających w USA Polaków, które realizował m.in. jako jeden z pierwszych polonijnych impresariów, sprowadzając polskich artystów do USA.

„Super Express”: – Jak zaczęła się pańska przygoda z Ameryką?

Janusz Pogorzelski: – Przyjechałem tu w 1964 r. z rodzicami, mając lat 14 w ramach „łączenia rodzin”, gdyż moja mama była urodzona w USA. Ja urodziłem się w Kołobrzegu, a wychowałem w Ostrołęce.  

– Jakie były pana początki w USA?

– Bardzo dobre. Do USA przywiozłem z Polski akordeon, na którym już grałem przed wyjazdem do USA na prywatkach, chrzcinach, urodzinach. Od pierwszego roku po przyjeździe do USA również przygrywałem na akordeonie polskie tańce narodowe w polskiej szkole dokształcającej im. Józefa Piłsudskiego w Jersey City, NJ. Współpracowałem z nimi przez 17 lat. Radziłem sobie w USA bardzo dobrze. Już w pierwszym roku stworzyłem grupę muzyczną, zagraliśmy sylwestra dla polskich weteranów w Jersey City, NJ. Muzykowałem do lat 50. W pewnym momencie zrezygnowałem z muzykowania, bo przez to koncertowanie nie miałem czasu dla rodziny. Zacząłem sprzedawać nieruchomości, czym z powodzeniem zajmuje się do dzisiaj. 

– Był pan też impresario polskich artystów w USA, jak pan wspomina tamte czasy?

– Bardzo przykro. Byłem pierwszym organizatorem, który sprowadzał grupy muzyczne z Polski do własnego lokalu na wschodnią część wybrzeża USA, gdyż byłem współwłaścicielem lokalu nocnego Piast w Jersey City. Lokal był czynny pięć dni w tygodniu. Polonia zjeżdżała się do nas nawet z sąsiednich stanów. Zacząłem sprowadzać znanych wykonawców na koncerty m.in.: Alinę Janowską, siostry Winiarskie, Marylę Rodowicz, Janusza Gniatkowskiego, Piotra Janczewskiego i Bractwo Korkowe, Krzysztofa Dauszkiewicza, Tadeusz Drozda i wielu innych. Ostatnim z nich był Jerzy Połomski z sześcioosobową grupa muzyczną na 25-lecie pracy estradowej. Zorganizowałem im około 35 koncertów po ośrodkach polonijnych w USA i Kanadzie. Grupa Połomskiego miała wystąpić 15 grudnia, natomiast stan wojenny zaczął się 13 grudnia. Wszyscy mieli pozwolenia na pracę, wizy i paszporty. W pierwszym tygodniu stycznia zadzwonił do mnie saksofonista Krzysztof Medyna, kierownik grupy muzycznej i zaproponował, że mogą przyjechać do Stanów, dotrzymując warunki umowy. Przyjechali. W tym samym czasie był wielki bojkot w USA nie tylko artystów Radzieckich, ale również z wielu innych krajów z bloku wschodniego. Od pierwszego koncertu byliśmy bojkotowani. Doświadczeni impresaria, tacy jak Jan Wojewódka i Henryk Michalski, nie mogli zorganizować koncertów artystów, ponieważ nie mogli oni wyjechać z Polski. Przypuszczałem, że jak przyjadę z grupą Połomskiego do NJ czy NYC to będzie inaczej, niestety Polonia bojkotowała nas. Przed wejściem na salę pluli na nas i wyzywali nas od komunistów. Straciłem dużo pieniędzy i oczywiście zostałem jednym klientem w lokalu Piast. Polonia, nie znając, zrobiła mi dużą krzywdę. Nie chciałem więcej nic dla niej robić. 

– Czy można było zarobić fortunę na polskich gwiazdach i czy to jeszcze jest możliwe?

– Fortuna to duże słowo. Jeżeli komuś odpowiada cygańskie życie. Codziennie w innym hotelu. żyjąc na walizkach i chodząc w tym samym garniturze przez sześć tygodni, tak też można, ale duże pieniądze przy Polonii jest to bardzo ciężko zrobić.

– Jakie więc teraz ma pan plany?

– Nie mam żadnych planów, żyje z dnia na dzień. 4 lipca skończyłem 70 lat. Wszystko, co miałem zobaczyć, już zobaczyłem i co miałem osiągnąć, już osiągnąłem. 

– Odnotował pan jednak ostatnio na swoim koncie nowe osiągnięcie. Został wybrany marszałkiem tegorocznej Parady Pułaskiego z ramienia Perth Amboy, NJ.

– Tak i był to dla mnie ogromny zaszczyt, że po kilkudziesięciu latach działania na rzecz Polonii doceniono mnie. Zapewniam, że będę się starał godnie reprezentować naszych w tym patriotycznym pochodzie. 

Rozmawiała Marta J.Rawicz