Setki oburzonych nowojorczyków w weekend, jak w poprzednich dniach gromadziły się na stacji Broadway- Lafayette, gdzie w ub. tygodniu doszło do tragedii. Tłum zebrał się też na stacji przy Lexington Ave/63rd Street, gdzie po tym jak część osób wskoczyła na tory i zablokowała ruch pociągów doszło do starć z policją. NYPD zatrzymała co najmniej siedem osób. Protestujący zebrali się też w piątek w parku Washington Square. Inni przeszli w proteście ulicami Manhattanu. Wszyscy chcieli jednego – zarzutów dla Daniela Penny’ego, byłego US Marine z Long Island.
24-latek nie usłyszał zarzutów, ale może się to zmienić w wyniku „rygorystycznego śledztwa” prokuratury, która ma już zeznania kilkunastu świadków. Większość przyznaje, że czuła lęk, ale Jordan Neely (+30 l.), nie zaatakował żadnego z pasażerów. Krzyczał i rzucił kurtką o ziemię, by chwilę później zostać powalonym i uduszonym przez 24-latka, wspomaganego przez dwóch pasażerów.
Adwokaci Penny’ego zapewniają, że chodziło wyłącznie o samoobronę i ochronę innych pasażerów. - Daniel nigdy nie zamierzał skrzywdzić pana Neely'ego i nie mógł przewidzieć jego przedwczesnej śmierci - przekazali jego prawnicy Thomas Kenniff i Steven Raiser.
Według Marka Bederowa, byłego asystenta prokuratora okręgowego na Manhattanie, możliwe są zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci drugiego stopnia lub zabójstwa z zaniedbania kryminalnego. Bederow przyznaje, że sprawa jest jednak trudna. - Nawet jeśli początkowo jego działanie wyglądało na uzasadnione, pytanie jak wiele to za wiele? - mówi. Na niekorzyść 24-latka przemawia fakt jego wojskowego szkolenia. Na niekorzyść ofiary, znanej z ulicznych występów i naśladowania Michaela Jacksona (+50 l.), bogata policyjna kartoteka - m.in. napaść na 67-letnią kobietę – i pogłębiające się zaburzeniami psychicznymi.
Eksperci nie wykluczają, że prokuratura zdecyduje się oddać sprawę w ręce wielkiej ławy przysięgłych.