To może być koniec jego politycznej kariery. Lindsay Boylan (37 l.), która już wcześniej twierdziła, że czuła się napastowana przez Andrewa Cuomo, ujawniła nowe pikantne szczegóły dotyczące molestowania w pracy.
- Byliśmy w jego nowojorskim biurze przy 3 Avenue - napisała Boylan w tekście opublikowanym w serwisie Medium. - Kiedy wstałam, żeby wyjść, stanął przede mną i pocałował mnie w usta. Byłam w szoku.
Cuomo miał jej również proponować grę w rozbieranego pokera, oraz porównywać ją do swojej byłej dziewczyny, co miało sugerować, że jest w jego typie.
- Gubernator Andrew Cuomo stworzył w swojej administracji kulturę, w której molestowanie seksualne i zastraszanie są tak wszechobecne, że jest nie tylko tolerowane, ale i oczekiwane - napisała Boylan, która w nadchodzących wyborach kandyduje na prezydenta Manhattanu.
Boylan pracowała w administracji Cuomo od 2015 do 2018 roku, kiedy odeszła z urzędu, oskarżana o złe traktowanie pracowników. Była zastępcą sekretarza ds. rozwoju gospodarczego i specjalnym doradcą gubernatora. Pierwszy raz oskarżyła Cuomo o molestowanie w grudniu, publikując wpisy na Twitterze. Wtedy gubernator zaprzeczył oskarżeniom.
Boylan twierdi, że zna przynajmniej dwie inne pracownice urzędu gubernatora, które zwierzyły jej się z przypadków molestowania.
Sprawę skomentowała nowojorska kongresmenka, Elise Stefanik (37 l.).
- Andrew Cuomo jest drapieżnikiem seksualnym, który po tych zarzurtach powinien zrezygnować z urzędu - powiedziała. - Każdy urzędnik, który nie domaga się jego rezygnacji, jest współwinny zezwalania seksualnemu drapieżnikowi na dalsze przewodzenie stanowi Nowy Jork - dodała.
Seks skandal nie pomoże raczej gubernatorowi. Nad jego głową zbierają się chmury m.in. z powodu afery z zatajaniem liczby zgonów w nowojorskich domach opieki. Nawet demokratyczni członkowie zgromadzenia stanowego nie chcą mu przedłużać nadzwyczajnych uprawnień, przyznanych na czas walki z pandemią. Zgodnie z prawem wygasną one 30 kwietnia.