Była pracownica oskarża: gubernator mnie pocałował. Seksskandal w Albany

2021-02-26 15:42

Miał dotykać jej ramion, pleców i pupy. Porównywał ją ze swoją byłą dziewczyną i zachęcał do gry w rozbieranego pokera. Była pracownica administracji Andrewa Cuomo (64 l.) ujawnia pikantne szczegóły molestowania przez gubernatora. Pozycja Cuomo chwieje się coraz bardziej.

To może być koniec jego politycznej kariery. Lindsay Boylan (37 l.), która już wcześniej twierdziła, że czuła się napastowana przez Andrewa Cuomo, ujawniła nowe pikantne szczegóły dotyczące molestowania w pracy.

- Byliśmy w jego nowojorskim biurze przy 3 Avenue - napisała Boylan w tekście opublikowanym w serwisie Medium. - Kiedy wstałam, żeby wyjść, stanął przede mną i pocałował mnie w usta. Byłam w szoku.

Cuomo miał jej również proponować grę w rozbieranego pokera, oraz porównywać ją do swojej byłej dziewczyny, co miało sugerować, że jest w jego typie.

- Gubernator Andrew Cuomo stworzył w swojej administracji kulturę, w której molestowanie seksualne i zastraszanie są tak wszechobecne, że jest nie tylko tolerowane, ale i oczekiwane - napisała Boylan, która w nadchodzących wyborach kandyduje na prezydenta Manhattanu.

Boylan pracowała w administracji Cuomo od 2015 do 2018 roku, kiedy odeszła z urzędu, oskarżana o złe traktowanie pracowników. Była zastępcą sekretarza ds. rozwoju gospodarczego i specjalnym doradcą gubernatora. Pierwszy raz oskarżyła Cuomo o molestowanie w grudniu, publikując wpisy na Twitterze. Wtedy gubernator zaprzeczył oskarżeniom.

Boylan twierdi, że zna przynajmniej dwie inne pracownice urzędu gubernatora, które zwierzyły jej się z przypadków molestowania.

Sprawę skomentowała nowojorska kongresmenka, Elise Stefanik (37 l.).

- Andrew Cuomo jest drapieżnikiem seksualnym, który po tych zarzurtach powinien zrezygnować z urzędu - powiedziała. - Każdy urzędnik, który nie domaga się jego rezygnacji, jest współwinny zezwalania seksualnemu drapieżnikowi na dalsze przewodzenie stanowi Nowy Jork - dodała.

Seks skandal nie pomoże raczej gubernatorowi. Nad jego głową zbierają się chmury m.in. z powodu afery z zatajaniem liczby zgonów w nowojorskich domach opieki. Nawet demokratyczni członkowie zgromadzenia stanowego nie chcą mu przedłużać nadzwyczajnych uprawnień, przyznanych na czas walki z pandemią. Zgodnie z prawem wygasną one 30 kwietnia.