Do metropolii od zeszłej wiosny przybyło już 44 tys. imigrantów. Dziesiątki z nich trafiły do otwartego w styczniu ośrodka w Brooklińskim Terminalu Rejsowym, zapewniającym opiekę medyczną, ciepłe posiłki, a nawet wygodne kanapy i telewizory. Przebywają w nim tylko mężczyźni wcześniej mieszkający w hotelu Watson na Manhattanie, który teraz zmieni się w centrum pomocy dla rodzin i dzieci. Wielu azylantów jednak nie zgodziło się na przeniesienie, skarżąc się na złe warunki panujące w schronisku na Brooklynie.
Burmistrz oświadczył, że nigdy nie prosiłby kogoś o zrobienie czegoś, czego sam by nie zrobił, dlatego piątkową noc spędził w brooklińskim ośrodku. Dołączyli do niego radny Edward Gibbs (55 l.) oraz aktywista Shams DaBaron.
– Zostaniemy tu na noc z naszymi braćmi, by pokazać im, że jesteśmy w tym razem – powiedział, siedząc na kanapie w schronisku i grając w gry wideo z bijącymi mu brawo azylantami. Po nocy przespanej na jednym z setki polowych łóżek zjadł śniadanie z imigrantami, po czym opuścił ośrodek.