Kontrowersyjny nakaz szczepień w NYC wszedł w życie w poniedziałek. Jak poinformował przed południem burmistrz Bill de Blasio (60 l.), do domów odesłano 9000 niezaszczepionych pracowników miejskich jednostek, czyli niespełna 6 proc. z ponad 380 tys. osób. – Odsetek zaszczepionych w agencjach miejskich wynosi 91 proc. – powiedział burmistrz.
Wciąż jednak niezaszczepionych jest 25 proc. strażaków, 13 proc. ratowników, 16 proc. pracowników NYPD i 18 proc. pracowników Departamentu Oczyszczania. W Departamencie Więziennictwa jest jeszcze gorzej – zastrzyku nie przyjęło tam aż 60 proc. pracowników. 12 tys. z niezaszczepionych to osoby, które uzyskały zgodę na zwolnienie z tego obowiązku.
Wezwania władz do szczepień wciąż wywołują opór. Związkowcy z FDNY, gdzie tylko w niedzielę na zwolnienie chorobowe uciekło 2000 strażaków, ostrzegają, że nakaz może skutkować zamykaniem dziesiątek remiz z powodu braków kadrowych. Już w sobotę zamkniętych zostało 26 jednostek. W poniedziałek ta liczba miała wzrosnąć, jednak szef Uniformed Firefighters Association Andrew Ansbro nie był w stanie na porannej konferencji podać dokładnej liczby. – Nikt jej nie zna – mówił. – Miasto nie jest już w kryzysie. Zmuszanie nas do szczepień to polityczny ruch – ocenił. Władze FDNY i NYPD radzą sobie z brakami, wydłużając godziny służby i przyznając nadgodziny. Na ile to wystarczy, pokażą najbliższe dni.
