Boże Narodzenie w USA nie zawsze było radosnym świętem. Najsmutniejsze święta narodu

2020-12-25 11:27

Nie było choinki, nie było nawet obchodów. Te święta pierwsi obywatele USA przeżyli w zimnie, żyjąc tylko nadzieją na zwycięstwo.

Grudzień 1777 roku był mroźny i śnieżysty. Armia kontynentalna George’a Washingtona (+67 l.) liczyła zaledwie nieco ponad 11 tys. żołnierzy, a co trzeci z ludzi nie miał nawet butów. Jednak to właśnie tam, w czasie świąt Bożego Narodzenia, decydowały się losy młodego państwa amerykańskiego.

Wojna o niepodległość USA trwała już od dwóch lat. Politycy uchwalili w międzyczasie Deklarację Niepodległości i ustanowili Washingtona dowódcą Armii Kontynentalnej. Wojna ciągnęła się, wyszkolone wojska brytyjskie lorda Williama Howe (+85 l.) zajęły Nowy Jork później Filadelfię. Nawet klęska pod Saratogą, zadana Brytyjczykom dzięki brawurowej szarży kawalerii, którą prowadził Kazimierz Pułaski (+34 l.), mianowany po bitwie brygadierem Armii Kontynentalnej, nie odwróciła przebiegu wojny. W grudniu 1777 roku Washington musiał przejść do obrony.

Valley Forge, PA, którą po polsku nazwalibyśmy Kuźnicami lub po góralsku Hamrami, do obrony nadawała się znakomicie. Leżała znacznie powyżej zajętej przez Brytyjczyków Filadelfii, co pozwalało na obserwację ruchu wojsk imperialnych, a odległość 20 mil od miasta dawała czas na reakcję, gdyby Brytyjczycy zdecydowali się zaatakować amerykańskich rebeliantów.

Jednak stan Armii Kontynentalnej był opłakany. Wojsko nie miało nie tylko mundurów. Brakowało też jedzenia. Na 11 tys. ludzi przypadało raptem 30 baryłek mąki. Pierwsze dni w Valley Forge przyniosły wojskom USA straty, jakie zadałaby im otwarta bitwa. Prawie 3000 żołnierzy było niezdolnych do walki w wyniku wycieńczenia i odmrożeń. Żołnierze wygrzebywali sobie ziemianki, nakrywali je gałęziami drzew, byle tylko stworzyć miejsce, w którym będą osłonięci przed wiatrem i śniegiem. W tym samym czasie w namiocie sztabowym Washingtona powstawał plan operacyjny odbicia Filadelfii w święta.

Wbrew zasadzie wydawania walnych bitew późniejszy pierwszy prezydent USA planował bitwę manewrową. Jego wojska miały pozorować uderzenie na miasto, podczas gdy wydzielone oddziały miały zdobyć przeprawy na rzece Schuylkill, oskrzydlając oddziały brytyjskie i znienawidzone z powodu wyjątkowego okrucieństwa pułki heskie. Ten plan rodzi się w wigilię Bożego Narodzenia. Jednak sztabowcy przekonują generała, że jego armia nie jest zdolna do przeprowadzenia takiej operacji.

Ostatecznie zima w Valley Forge skończy się dobrze. Wyrzucony z pruskiej armii za homoseksualizm generał Friedrich Wilhelm von Steuben (+64 l.) dzięki regularnym szkoleniom przekształca rewolucyjną zbieraninę farmerów i rzemieślników w prawdziwe wojsko, które potrafiło wygrać walne bitwy pod Monmouth i Yorktown. To był prawdziwy prezent na święta dla Washingtona i Armii Kontynentalnej. Ostatecznie - największy prezent na święta dla rodzących się Stanów Zjednoczonych.

Ajerkoniak Washingtona

George Washington nie uznawał obchodzenia świąt Bożego Narodzenia bez ajerkoniaku własnej receptury. Oto przepis:

Litr śmietanki,

litr mleka,

tuzin łyżek cukru,

kufel brandy,

kufel piwa whisky,

kufel rumu Jamaica,

kwaśna sherry.

Najpierw wymieszaj alkohol, następnie oddziel żółtka i białka z 12 jajek, dodaj cukier do ubitych żółtek, dobrze wymieszaj. Dodaj mleko i śmietanę, powoli ubijając. Białka ubij na sztywno i powoli wymieszaj. Odstaw w chłodne miejsce na kilka dni.