Nowe przepisy zostały zaproponowane w sierpniu. W środę i w czwartek odbyły się publiczne przesłuchania w sprawie ustawy, przez co pod ratuszem zebrali się zarówno jej zwolennicy, jak i przeciwnicy. Aż 30 z 51 członków Rady Miejskiej popiera projekt, którego sponsorem jest Keith Powers (39 l.). – Nowojorczycy i ich rodziny zasługują na dostęp do mieszkań i szanse na stabilne życie – twierdzi Powers, przypominając, że 11 proc. mieszkańców miasta, czyli aż 750 tys. osób, zostało kiedyś skazanych. – Odsiedzieli swoje. Jak mamy przywrócić ich do społeczeństwa, dać szansę na życie, na pracę? – wtórował mu w Fox 5 Stanley Richards, szef Fortune Society, organizacji pomagającej byłym więźniom.
Tego samego zdania jest organizacja Fair Chance for Housing, która podaje, że prawie połowa dzieci w całym kraju – ok. 33–36,5 mln – ma co najmniej jednego rodzica z kryminalną przeszłością, przez co obecne przepisy wpływają na całe rodziny. Organizacja przekonuje, że ustawa mogłaby również częściowo rozwiązać problem rosnącej bezdomności i niesprawiedliwości rasowej.
Od przepisów byłyby jednak wyjątki. Ustawa umożliwiałaby sprawdzanie rejestru przestępców seksualnych, nie dotyczyłaby też lokali w domach dwurodzinnych lub właścicieli wynajmujących pojedyncze pokoje.
Przeciwnicy ustawy uważają ją za niebezpieczną. – Jeśli ta ustawa przejdzie, tak naprawdę sprowadzimy przestępczość do naszych domów – mówiła wspierająca ich republikańska radna Inna Vernikov (38 l.). Przeciw ustawie protestuje też radny Robert Holden (71 l.) i stowarzyszenia właścicieli mieszkań. „Wierzymy w drugą szansę, ale nikt nie chce mieszkać obok podpalaczy, morderców, pedofilów czy osób skazanych za przestępstwa z nienawiści” – napisali na Twitterze przedstawiciele Rent Stabilization Association.