Zalany 100-tysięczną falą imigrantów z południowej granicy Nowy Jork buduje schroniska namiotowe w kolejnych dzielnicach, kwaterując w nich kolejnych azylantów. Jak poinformował w niedzielę ratusz, otworzył ich już 206, w tym 15 większych centrów przyjęć. Nowojorczycy, którzy napatrzyli się już na koczujące na ulicach tłumy, zaczynają głośniej wypowiadać swoje obawy i sprzeciw. W niedzielę zebrali się przed Gracie Mansion na Manhattanie, by go wykrzyczeć. Emocje sięgnęły zenitu.
Część z około stu osób, które zebrały się pod rezydencją burmistrza NYC z transparentami „Żadnych migrantów na Long Island” czy „Amerykanie ponad migrantami!” wdała się w pyskówkę. Kilkoro protestujących przeszło do rękoczynów. Padły ciosy, były też próby palenia transparentów członków przeciwnych grup. Interweniowała policja, która zakuła w kajdanki pięć osób, w tym szefa Guardian Angles Curtisa Sliwę (69 l.). - Ci imigranci przeskoczyli kolejkę! - mówił zanim został zabrany na komisariat. Trafił tam z podobnego protestu po raz trzeci w ciągu dwóch tygodni.
W najbliższych dniach nie zabraknie okazji, ponieważ zapowiadane są kolejne pikiety. M.in. na Staten Island, gdzie od tygodnia buzuje sprzeciw wobec utworzenia schroniska w byłej Akademii St. John Villa w Arrochar. W czwartek NYPD zatrzymała trzy osoby za wtargnięcie na teren, na którym zamieszkało już 300 z docelowego 1000 osób. W piątek podczas kolejnego wiecu, republikańscy politycy, pod wodzą prezydenta Staten Island Vito Fosselli (58 l.) poinformowali o pozwie, złożonym wspólnie z mieszkańcami. Argumentowali oni, że ustawione obok domów głośne generatory zasilające przyczepy sanitarne są zbyt uciążliwe. Sąd wydał zakaz kwaterowania tam azylantów, jednak kilka godzin później został on zablokowany przez sąd wyższej instancji. Dzielnica nie zamierza jednak odpuszczać. Mieszkańcy wspierani przez lokalnych polityków GOP zamierzają zablokować też pomysł ulokowania imigrantów w Forcie Wadsworth.