Bitwa o 14th Street

2019-07-03 0:30

Miasto chciało pomóc, wywołało bitwę. Z jednej strony stanęli mieszkańcy Greenwich, Chelsea i Flatiron, z drugiej – pasażerowie autobusów. Nowojorski sąd zablokował plan zamknięcia 14th Street dla prywatnych samochodów. Był to pomysł Department of Transportation, władz miasta i MTA, po to, by utorować drogę autobusom przewożącym pasażerów na manhattańskim odcinku dotkniętym pracami remontowymi w metrze L.

W trosce o pasażerów miasto zadecydowało, żeby od lipca zamienić 14th Street w „dedicated busway”, czyli ograniczyć do minimum ruch samochodowy, aby ułatwić przejazd autobusom. Plan zakładał specjalny szybki pas dla nowego ekspresowego autobusu M14A i D w ramach Select Bus Service. Na 14. Ulicę, poza autobusami, mogłyby wjechać komercyjne i dostawcze ciężarówki. Miało to dotyczyć odcinka pomiędzy Third Ave. i Ninth Ave. To oznaczałoby, że mieszkający przy 14th Street mieliby utrudniony dojazd do domu. Plan miał wejść w życie 1 lipca. Ale został zablokowany. Koalicja mieszkańców okolicy dotkniętej zmianami złożyła pozew przeciwko miastu. Argumentowali, że Department of Transportation nie wziął pod uwagę, jak złe dla środowiska będzie odesłanie samochodów na inne ulice. – Te samochody nie zniknęłyby z ulic. One po prostu zostałyby wciśnięte na inne, i tak już zatłoczone, ulice, gdzie znajdują się budynki mieszkalne. Mówimy o tysiącach dodatkowych samochodów na godzinę, które zmuszone musiałyby jechać przez 12th Street, 13th Street, 15th, 16th, 17th. Mieszkańcy tego nie chcą i mają pełne prawo do tego, żeby się buntować. Poza zanieczyszczeniem spalinami, dochodzi jeszcze hałas – mówi Arthur Schwartz, prawnik, który reprezentował mieszkańców.
Sąd uznał ich rację i zablokował plan. Ku rozpaczy aktywistów pasażerskich i innych grup zrzeszających mieszkańców, które w poniedziałek wyszły na 14th Street, by wyrazić swój protest. – Czekamy po 20 minut albo dłużej na autobus, który utknął w korku. Zablokowany plan miał to zmienić. Apelujemy: zrezygnujcie z tego frywolnego pozwu – apelowali aktywiści, mieszkańcy oraz miejski radny Keith Powers. Miasto planuje odwołanie od decyzji. Obie strony mają się stawić w tej sprawie w sądzie 6 sierpnia.