Biden zapowiadał, że jak tylko zostanie prezydentem, anuluje niektóre decyzje Donalda Trumpa (75 l.). I nie rzucał słów na wiatr. Od razu po wejściu do Białego Domu skierował się do Gabinetu Owalnego, w którym na biurku piętrzyły się teczki. Jednymi z pierwszych decyzji, które zatwierdził, był powrót Stanów Zjednoczonych do Światowej Organizacji Zdrowia oraz do porozumienia klimatycznego, z których USA wycofał Donald Trump.
Biden anulował też inne decyzje poprzednika – zniósł ograniczenia wjazdu dla osób z siedmiu krajów muzułmańskich oraz stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem i wstrzymał fundusze na budowę muru, która pochłonęła już 15 mld dolarów. Zniósł decyzję nakazującą służbom surowe egzekwowanie przepisów imigracyjnych wobec zatrzymanych na granicy. Cofnął zgodę na budowę rurociągu Keystone XL, którymi z Kanady do Nebraski płynąć miała ropa do amerykańskich rafinerii. Zatwierdził też utrzymanie programu Deferred Action for Childhood Arrivals (DACA) dającego ochronę tzw. Dreamersom.
Wśród dokumentów podpisanych w środę znalazła się też decyzja o przedłużeniu przerwy w spłacie kredytów studenckich i odsetek od nich do 30 września oraz ogólnokrajowego moratorium na eksmisje i przejęcia nieruchomości do 31 marca. Decyzją Bidena w budynkach federalnych obowiązywać będzie też formalny nakaz noszenia maseczek ochronnych. Administracja prezydenta zapowiedziała też kolejny krok – dotyczący m.in. transportu publicznego. – To dopiero początek – powiedział reporterom nowy prezydent.
Joe Biden przyznał też, że w Gabinecie Owalnym czekał na niego list od Donalda Trumpa, który tuż przed uroczystą inauguracją Demokraty odleciał na Florydę. – Był to list prywatny i nie będę o tym mówić, dopóki z nim nie porozmawiam. Ale list był życzliwy – powiedział. Jak zdradził w rozmowie z CNN starszy doradca Trumpa, były prezydent miał w liście wyrazić nadzieję, że nowa administracja „dobrze zaopiekuje się krajem”.