Biały paraliż w Nowym Jorku. Są ofiary śmiertelne

2022-11-21 5:00

Ogłoszony przez władze NY stan wyjątkowy nie był działaniem na wyrost. Śnieżyce sparaliżowały w weekend zachód i północ stanu, odcinając od świata m.in. mieszkańców Buffalo. Niestety zabiły też trzy osoby. W udrażnianiu dróg pomagała m.in. Gwardia Narodowa.

Ponad 77 cali śniegu w Orchard Park na przedmieściach Buffalo, niespełna dwie stopy (1,8 m) w Natural Bridge, w pobliżu bazy wojskowej Fort Drum – to tylko kilka przykładów rekordowych opadów śniegu odnotowanych w weekend na zachodzie i północy Nowego Jorku. Według służb meteorologicznych w wielu miejscach były one rekordowe, większe niż historyczne opady z 2014 i 1945 r.

Ciężka pokrywa śnieżna, która zasypała wiele miast w hrabstwie Erie, zawaliła budynek kręgielni w mieście Hamburg. Choć władze wydały zakaz poruszania się po głównych drogach i odradzały podróżowanie, na wielu mniejszych utknęły setki aut i ciężarówek, blokując kompletnie przejazd. Na pomoc wezwano Gwardię Narodową, której 70 mundurowych pomagało przy usuwaniu śniegu w najbardziej zasypanych rejonach.

Władze hrabstwa Erie powiadomiły, że co najmniej dwie osoby zmarły na atak serca w trakcie odgarniania śniegu. Trzecia ofiara to mieszkaniec Indiany, który zmarł w wypadku pługu śnieżnego. Ciężki śnieg zerwał wiele linii energetycznych. Z przerwami w dostawach prądu radzić musieli sobie m.in. mieszkańcy Orchard Park i West Seneca.

Śnieżyce zmusiły NFL do przeniesienia niedzielnego meczu Buffalo Bills i Cleveland Browns do Detroit. Zniweczyły też ślubne plany Roberta Junge i Marii Szeglowski. Ich przyjęcie zostało odwołane i przeniesione na następny tydzień. Na ceremonię w kościele dotarli dzięki wyjątkowej determinacji. – Nic nie powstrzyma mnie przed poślubieniem jej, bez względu na wszystko – mówił Junge z North Tonawanda w rozmowie z Associated Press.

Pogodowy koszmar i pierwsza poważna, choć