Do koszmaru doszło w porannym szczycie, około godz. 8.30 am. Gdy pociąg dojeżdżał do stacji 36th Street przy 4th Avenue, sprawca rzucił granat dymny a potem otworzył ogień do ludzi w wagonie. Funkcjonariusze, wezwani na miejsce w związku z alarmem pożarowym, na miejscu odkryli, że doszło do strzelaniny. Horror, do którego doszło w pociągu widać na filmach wrzuconych do mediów społecznościowych przez pasażerów. Ze spowitego dymem wagonu w panice uciekają przerażeni ludzie, kolejni wychodzą słaniając się na nogach lub wynoszeni są na peron przez innych. Widać ofiary leżące w kałużach własnej krwi.
Policja, która zamknęła okolicę w poszukiwaniu strzelca, któremu udało się uciec, poinformowała, że według wstępnych ustaleń winowajca masakry miał na sobie maskę przeciwgazową i zieloną kamizelkę typową dla pracowników budowlanych. Wezwane na miejsce silnie uzbrojone służby, wspierane przez FBI, oddziały SWAT i saperów, znalazły na miejscu kilka niezdetonowanych granatów dymnych. - Nie uważamy tego zdarzenia za akt terroryzmu – powiedziała podczas konferencji przy miejscu ataku komisarz NYPD Keechant Sewell. Potwierdziła, że napastnik postrzelił też kilka osób stojących akurat na peronie. Ranił w sumie co najmniej 16 osób. Według FDNY stan pięciu jest krytyczny.
Służby do chwili zamknięcia tego wydania gazety nie zatrzymały sprawcy. Apelowały, razem z gubernator Kathy Hochul (64 l.), o unikanie okolicy. Konsul Generalny RP w Nowym Jorku Adrian Kubicki poinformował, że polska placówka jest w kontakcie z NYPD, która ustalała jeszcze tożsamość poszkodowanych.