8 miesięcy po przekroczeniu granicy z USA na Rio Grande młode małżeństwo wraz z trójką małych dzieci stanęło przed sądem imigracyjnym w Miami. Za pośrednictwem tłumacza zwrócili się do sędziego, aby dał im więcej czasu na znalezienie prawnika, który złoży wniosek o azyl i zapobiegnie ich deportacji do Hondurasu, gdzie grożą im gangi.
Sędzia Christina Martyak przychyliła się do ich prośby kierując małżeństwo Aaróna Rodriguéza i Cindy Baneza do bezpłatnej pomocy prawnej świadczonej przez katolicką archidiecezję w Miami'
Sprawa Rodriguéza i Banezy jest tylko jedną z bezprecedensowej liczby 3 mln spraw rozpatrywanych obecnie przez sądy imigracyjne w całych Stanach Zjednoczonych. W Miami, gdzie zaległości są największe i wynoszą 261 tys. spraw, wielu migrantów szuka pomocy w poruszaniu się po skomplikowanym systemie prawnym, potrzebuje prawników, by składać petycje i być reprezentowanymi się przed sądami.
- Są pozostawieni sami sobie, nie mając pojęcia, co będzie dalej – powiedział Randy McGrorty, dyrektor wykonawczy katolickiej archidiecezji w Miami, która opiekuje się migrantami.
Większość migrantów prosi o indywidualną reprezentację prawną, do której coraz trudniej jest dotrzeć ze względu na ogromną liczbę chętnych. Chcą też wiedzieć, jak uzyskać pozwolenie na pracę, o które migranci mogą się ubiegać 150 dni od złożenia wniosku o azyl.
- Pomagamy im zrozumieć, czego chcą sędziowie i chronić ich podstawowe prawa, z drugiej strony pomagamy też sędziom działać skutecznie – powiedział Miguel Mora, prawnik nadzorujący Katolickie Służby Prawne w Miami.
Zaległości dotyczą nie tylko migrantów, którzy przybyli do USA w ostatnich miesiącach, ale i tych przebywających w USA od lat, którzy zostali zatrzymani na podstawie różnych zarzutów i czekają na rozpatrzenie ich spraw. Na jednego sędziego przypada średnio 5 tys. spraw.