Ron DeSantis (45 l.) podpisał kontrowersyjną ustawę w poniedziałek. Za jej sprawą od 1 lipca mieszkańcy nie będą musieli posiadać zezwolenia na broń, przechodzić specjalnych szkoleń, a ich kartoteki nie będą sprawdzane, czego dotychczas wymagało prawo. Po szkolnej strzelaninie w Parkland, w której w 2018 r. zginęło 17 osób, przepisy zaostrzył poprzednik DeSantisa, Rick Scott (71 l.). – Nie potrzebujecie pozwolenia od rządu, aby móc korzystać ze swoich konstytucyjnych praw – stwierdził DeSantis.
W zeszłym tygodniu ustawodawcy z Karoliny Północnej zdecydowali, że mieszkańcy stanu mogą kupować krótką broń palną bez pozwolenia od szeryfa, który kontrolował też przechodzenie szkoleń i przeszłość nabywców. Weto gubernatora Roy Cooper (66 l.) zostało odrzucone przez Senat.
Obie zmiany wzbudziły gniew demokratów i rodzin ofiar, które zginęły od kul. – Ktoś na Florydzie może umrzeć z powodu tych przepisów – powiedział oburzony Fred Guttenberg, którego córka Jaime (+14 l.) zginęła w Parkland. Zmian, ale w przeciwnym kierunku domagają się też mieszkańcy Tennessee, którzy wciąż przeżywają zeszłotygodniowy dramat w chrześcijańskiej The Covenant School. Na ulice Nashville, TN, wyszły tysiące protestujących. Z karabinem szturmowym w ręku Audrey Hale (+28 l.) zastrzeliła trójkę dziewięciolatków i trzech pracowników szkoły. Wśród protestujących z transparentami „Myśli i modlitwy są bezużyteczne dla martwych dzieci” pojawili się także uczniowie oraz lokalni politycy z propozycjami restrykcyjnego prawa.
Lokalne władze ujawniły w poniedziałek, że zanim Hale zginęła z rąk policjantów, wystrzeliła 152 naboje w kierunku nieznanych jej ofiar. Funkcjonariusze potwierdzili, że była uczennica szkoły planowała rzeź miesiącami.