"Chcemy wolności!", "Izolujcie chorych, nie zdrowych!" - takie hasła coraz częściej są powtarzane przez demonstrantów w różnych częściach Ameryki. Zaczęło się od protestów dwustu osób w Huntington Beach w Kalifornii, a teraz demonstracje rozlewają się na kolejne stany. Nowe demonstracje odbywają się już nie tylko w Kalifornii, ale też w Dakocie Północnej, Ohio czy Pensylwanii. Protestujący niekiedy zupełnie nie stosują się do reguł zachowania dystansu do innych osób albo zakrywania twarzy. Czy to po prostu zmęczenie kwarantanną lub chęć ratowania gospodarki? Niekoniecznie, bo wielu demonstrantów powołuje się także na podstawowe amerykańskie wartości i słynną Pierwszą Poprawkę do konstytucji.
- Chcemy wyegzekwować nasze prawa wynikające z Pierwszej Poprawki, czyli wolność słowa i wolność zgromadzeń, nie chcemy, by rząd nam je ograniczał - powiedział na przykład Alexis Wangler z organizacji Health Freedom North Dakota, jednego z organizatorów protestów. - Powiedziałbym, że nowe zakazy są pogwałceniem praw obywateli - dodał. Niektóre z demonstracji jawnie popierają Donalda Trumpa, który od początku pandemii opowiadał się za jak najszybszym otwieraniem gospodarki, choć z czasem weryfikował najbardziej nierealistyczne spośród z tych planów, jednak część protestujących nie ma motywów politycznych. Protestom towarzyszy oskarżanie Facebooka o kasowanie postów sprzeciwiających się izolacji społecznej i zamykaniu państw. Facebook przyznał, że usuwa wpisy sprzeczne z zaleceniami rządów o zakazie zgromadzeń i demonstracji na czas pandemii.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj