– „Nie tolerujemy prób zastraszenia naszego biura lub grożenia rządom prawa w Nowym Jorku" – napisał Bragg w wewnętrznym komunikacie do 1600 pracowników swojego biura. Dodał, że jest w stałym kontakcie z policją. Odniósł się w ten sposób do postów byłego prezydenta na jego platformie społecznościowej Truth Social.
Trump zapewniał w sobotę, że we wtorek zostanie aresztowany, powołując się na rzekome „przecieki” z prokuratury. Bragg prowadzi bowiem dochodzenie w sprawie $130 tys., które wpłynęły na konto gwiazdy porno Stormy Daniels (44 l.) przed wyborami w 2016 r. Aktorka twierdzi, że miała romans z Trumpem, a pieniądze otrzymała w zamian za milczenie. W 2017 r. były prawnik republikanina Michael Cohen (57 l.) przyznał, że przelał pieniądze kobiecie i otrzymał zwrot od Trump Organization. W styczniu br. ponownie rozmawiał ze śledczymi o incydencie, do czego półtora tygodnia temu został zaproszony sam Trump. Amerykańskie media, w tym „New York Times”, donoszą, że były prezydent może zostać postawiony w stan oskarżenia.
Mimo że Trump nie wykazał dowodów potwierdzających jego stwierdzenia, wezwał swoich zwolenników do wyjścia na ulicę. W poniedziałek miał odbyć się marsz zorganizowany przez Klub Nowojorskich Młodych Republikanów.
W niedzielę były prezydent napisał kolejną serię postów wymierzoną w prokuratora. – „Kiedy Alvin Bragg po raz pierwszy objął urząd, bardzo jasno stwierdził, że (...) nie będzie sprawy przeciwko Donaldowi J. Trumpowi. Następnie administracja Bidena, Demokraci i Fałszywe Media zaczęli na niego naciskać (...), przez co powiedział, że ostatecznie sprawa się rozpocznie” – stwierdził Trump. – „Nie chciał się przeciwstawić Sorosowi i marksistom, którzy niszczą nasz Kraj!” – dodał, odnosząc się do George’a Sorosa (92 l.), miliardera i darczyńcy demokratów. Biuro Bragga nie wydało oficjalnego oświadczenia komentującego słowa byłego prezydenta.