Społeczność hrabstwa San Jacinto w Teksasie nie może uwierzyć w tragedię, jaka w nocy z piątku na sobotę spotkała rodzinę Wilsona Garcii. Mężczyzna około północy poprosił swojego sąsiada Francisco Oropezę, który strzelał na swoim podwórku, by robił to trochę dalej od ich posiadłości, ponieważ w domu śpi niemowlę. – Powiedział nam, że jest na swojej posesji i może robić co chce – relacjonował zdruzgotany Garcia, który w rozmowie z mediami ujawnił szczegóły masakry.
Mężczyzna i inni domownicy wezwali policję. Około 10 minut później zobaczyli 38-letniego Meksykanina idącego z załadowaną bronią w kierunku ich domu. Oropeza otworzył ogień i zabił w sumie pięć osób, w tym żonę i syna Garcii, Daniela Enrique Laso (+8 l.). Pozostałymi ofiarami byli: Diana Velazquez Alvarado (+21 l.), Julisa Molina Rivera (+31 l.) i Jose Jonathan Casarez (+18 l.), a kobiety własnymi ciałami osłoniły swoje dzieci. W domu Gracii znajdowało się 15 osób.
W poniedziałek wciąż trwały poszukiwania strzelca, który po mordzie wyjechał z miasta. Bierze w nich udział ponad 200 osób, w tym agenci FBI. Władze wyznaczyły nagrodę w wysokości $80 tys. za pomoc w jego schwytaniu.