Rozpacz rodzin, smutek i strach sąsiadów. Koszmar – tak urzędnicy, strażacy i mieszkańcy Minneapolis opisywali pożar, który w środowy poranek strawił kilka mieszkań na miejskim osiedlu The Cedars. Niszczycielskie płomienie pojawiły się około 4 am na 14. piętrze 24-piętrowego budynku górującego nad okolicą nazywaną Małym Mogadiszem z powodu licznej obecności imigrantów z Somalii. Blok, w którym znajduje się 190 mieszkań, był również w większości zamieszkały przez obcokrajowców zajmujących małe, jednopokojowe mieszkania.Część wyrwanych ze snu lokatorów na zewnątrz wyprowadzili strażacy, inni uciekali sami. Walka z ogniem trwała kilka godzin. I była wyjątkowo trudna z powodu porywistego wiatru, który dostawał się do mieszkań przez rozbite okna. Gdy płomienie udało się opanować, strażacy znaleźli pięć niedających oznak życia osób. Jak powiedział rzecznik lokalnej straży pożarnej Bryan Tyner, ofiary znajdowały się na 14. piętrze. W czwartek podano ich nazwiska, to trzy kobiety: Amatalah Adam (78 l.); Maryan Mohamud (69 l.), Nadifa Mohamud (67 l.) oraz dwóch mężczyzn: Jerome Stuart (59 l.) i Tyler Baron (32 l.). Nie ujawniono wieku trojga rannych, którzy trafili do szpitala.
Władze miasta, urzędnicy Minneapolis Public Housing Authority i Czerwony Krzyż zadbali o koce i posiłki dla ewakuowanych mieszkańców, którzy przez kilka godzin czekali na powrót do mieszkań. Na miejscu tragedii jeszcze wczoraj trwały oględziny. – Nie wiemy, co spowodowało pożar i dlaczego rozprzestrzeniał się na tyle mieszkań, co jest nietypowe w tych betonowych budynkach – mówił lokalnym dziennikarzom Jeff Horwich z MPHA. Wiadomo, że lokatorzy bloku nie mogli liczyć na system przeciwpożarowy. Zraszacze zainstalowane były jedynie na parterze budynku. Nie były wymagane prawem ze względu na wiek budynku, który powstał w 1969 r.
5 ofiar pożaru w Minneapolis. Imigranci zginęli w płomieniach
2019-11-30
22:03
Dziękczynienia w Minneapolis. W mroźną środę nad ranem w miejskim wysokościowcu w zamieszkałej licznie przez imigrantów okolicy wybuchł pożar. Płomienie buchały na wysokość kilku metrów. Pięć osób zmarło, trzy kolejne spędziły święta w szpitalu.