4 osby nie żyją, 6 w szpitalu. Kalifornia znów spłynęła krwią

2019-11-19 7:02

Kalifornia nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć po tragicznej strzelaninie w szkole w Santa Clarita, a doszło do kolejnej. Tym razem w miejscowości Fresno. Uzbrojony mężczyzna, lub kilku, otworzył ogień do tłumu ludzi bawiących się na przydomowej imprezie. W wyniku strzelaniny śmierć poniosły cztery osoby, sześć trafiło do szpitala.

To druga tragiczna strzelanina w Kalifornii w ciągu niespełna tygodnia. Wcześniej 16-letni Nathaniel Berthow zabił dwoje uczniów w Saugus High School. Sam zmarł w szpitalu po tym, jak po masakrze strzelił sobie w głowę. Kolejna krwawa strzelanina miała miejsce w niedzielę po południu we Fresno. Około 35 osób bawiło się na zorganizowanej w ogrodzie imprezie. – To było spotkanie towarzyskie połączone z gillowaniem i oglądaniem meczu amerykańskiej ligi futbolowej. W pewnym momencie wkroczył tam uzbrojony sprawca, nie mamy jeszcze pewności, czy był sam. Otworzył ogień. Kule trafiły dziesięć osób. Trzy zmarły na miejscu, jedna w szpitalu. Hospitalizowano sześć innych osób, ich obrażenia nie stanowią zagrożenia życia. Ofiary to mężczyźni, Azjaci, w wieku od 25 do 35 lat – poinformował na konferencji porucznik policji we Fresno Bill Dooley. Dodał, że w całej tej tragedii można mówić o szczęściu, że żadna kula nie trafiła dziecka. Detektywi, którzy pojawili się na miejscu, zaczęli zabezpieczać ślady i przesłuchiwać wszystkich znajdujących się na imprezie. W poniedziałek kontynuowano śledztwo i poszukiwania sprawcy. Przeglądano też telefony komórkowe imprezowiczów, którzy robili zdjęcia i kręcili filmy, ponieważ mogli przez przypadek zarejestrować zabójcę. Policja na razie nic nie mówi na temat motywów masakry. Wcześniej tego samego dnia w jednym z domów we Fresno zastrzelono mężczyznę w wieku ok. 20 lat. Policja odmówiła podania, czy oba incydenty były ze sobą powiązane, a pierwsza śmierć sprowokowała późniejszą masakrę na imprezie.