Nowojorczycy, tak jak mieszkańcy innych miast w kraju, od czwartku demonstrowali na ulicach sprzeciw wobec policyjnej brutalności i społecznych nierówności. – To sprawa większa niż pandemia. To nie błędy, to powtarzające się akty terroru. Policja musi skończyć z zabijaniem czarnoskórych ludzi – powiedziała Meryl Makielski, jedna z protestujących na Brooklynie. Niestety, w piątkowy wieczór miejsce transparentów zajęła przemoc. Uzbrojony w koktajle Mołotowa tłum atakował policyjne radiowozy. Do aresztu trafiła m.in. Samantha Shader (27 l.) z Catskill, NY, która przyznała się do podpalenia furgonetki z czterema policjantami w środku. Odpowie m.in. za próbę zabójstwa.
W sobotę po pokojowych manifestacjach, m.in. na Manhattanie i Brooklynie, ulice ponownie przejęli awanturnicy. Zniszczonych i splądrowanych zostało kilkadziesiąt sklepów. Wandale zniszczyli też fasadę katedry św. Patryka, wypisując na niej sprayem hasła wymierzone w policję. Gorąco było też m.in. w Rochester, Albany i Buffalo.
Demolowanie miasta potępiły m.in. stanowe i miejskie władze, które zapowiedziały dochodzenia w sprawie zajść. Szef NYPD Dermot Shea zapewnił, że zbadana zostanie również zasadność użycia siły przez policjantów. – Ciężko jest uspokajać tłum, gdy w kierunku twojej głowy leci cegła. Dzięki Bogu nie mamy dziś żadnych martwych policjantów – zaznaczył.