25 tys. skarg na nowojorskie bary. Gubernator grozi odbieraniem licencji

2020-06-15 15:52

Nowy Jork ma powód do radości. Po trzech wyjątkowo ciężkich miesiącach stan ma najniższy wskaźnik zachorowań w kraju. Władze przypominają, że to efekt rozsądnego otwierania gospodarki i zachowania obywateli. Weekend pokazał jednak, że nawrót zachorowań, który obserwują właśnie inne, otwarte już stany, to realna groźba. Służby odnotowały ponad 25 tys. skarg na serwujące na ulicach alkohol bary. Gubernator zapowiada, że stracą licencje.

Arizona, Floryda i Teksas – to zaledwie kilka z ponad 20 stanów, które notują właśnie rekordowe wzrosty liczby wykrytych przypadków COVID-19. Nowy Jork bije tymczasem odwrotne rekordy. Jak podał w niedzielę podczas konferencji gubernator Andrew Cuomo (63 l.), w sobotę koronawirus zabił 23 osoby – najmniej od wybuchu pandemii. Najniższa od 20 marca była też liczba hospitalizacji – 1657 osób. – Te dane pokazują, że wciąż robimy postęp – nie krył radości Cuomo.

Zapowiedział, że Western New York, w tym okolice Buffalo, we wtorek będzie mógł przejść do trzeciej fazy. Capital Region dołączy do niego w środę. To oznacza otwarcie drzwi w restauracjach dla klientów, którzy zajmować będą mogli jednak jedynie część miejsc, z zachowaniem odpowiedniej odległości. Do pracy wrócić będą mogli tatuażyści, manicurzyści i masażyści czy wizażyści, zobowiązani do zachowania wszelkich możliwych środków bezpieczeństwa. Central New York, Finger Lakes, Mohawk Valley, North Country i Souther Tier są na tym etapie od kilku dni.

Metropolia, która w poniedziałek weszła do pierwszej fazy, przysparza tymczasem urzędnikom coraz więcej kłopotów i realnych obaw o wzrost liczby zachorowań. Po tłumnych protestach, ułatwiających jego rozprzestrzenianie, weekend przyniósł wysyp ulicznych imprez. Imprezowicze zajęli kilka ulic na Manhattanie i raczyli się alkoholem serwowanym na wynos przez pobliskie bary. Gdzieniegdzie kusiły ich wręcz wystawione na chodniki stoliki. Na filmach opublikowanych w mediach społecznościowych widać, że mało kto przejmował się nie tylko zachowaniem dystansu, lecz także zasłonięciem ust i nosa. Tłumy łamiące zakazy odnotowano także w Hamptons na Long Island, które jest już w drugiej fazie. Efekt był łatwy do przewidzenia.

Praktyki potępiła większość urzędników, z gubernatorem na czele. Andrew Cuomo nie ograniczył się do krytyki. Poinformował, że przez tydzień do służb trafiło ponad 25 tys. skarg na biznesy łamiące obowiązujące zakazy. Większość dotyczyła Manhattanu i weekendu. – Bary i restauracje łamiące prawo mogą stracić licencje. Ludzie z otwartymi napojami na ulicach muszą liczyć się z mandatami – powiedział. – Policja i protestujący, którzy nie noszą masek, mogą zostać ukarani. Lokalne władze muszą wprowadzić porządek – dodał.