Villavicencio, który jest mężem obywatelki USA i od 2010 roku mieszka na Long Island, dostarczał pizzę do bazy wojskowej. Nie pierwszy raz. Ale pierwszy raz ochrona powiedziała, że okazanie IDNYC (karty nowojorczyka) nie wystarczy i zażądała drugiego ID. Podczas weryfikacji nazwisko imigranta wyskoczyło w systemie na liście osób objętych nakazem deportacji. Natychmiast zaalarmowano agentów Immigration and Customs Enforcement (ICE), którzy zatrzymali mężczyznę i zamknęli w więzieniu deportacyjnym. Rozpoczęła się głośna walka o uwolnienie mężczyzny, którą prowadziły m.in. dwie ekipy adwokatów: z kancelarii Debevoise & Plimpton oraz z Legal Aid Society. Walka zakończyła się sukcesem. Paul Crotty, sędzia federalny z Manhattanu, wydał nakaz uwolnienia Villavicencia. Uznał, że imigrant ma prawo ubiegać się na wolności o zniesienie nakazu deportacji jako mąż obywatelki USA i ojciec dwójki małych dzieci, również posiadających amerykańskie obywatelstwo. Sąd uznał, że agencja ICE, aresztując Villavicencia, pogwałciła jego prawo do kontynuacji postępowania imigracyjnego i zrobili to bez żadnego uzasadnienia. Teraz te słowa mogą dużo kosztować administrację. Prawnicy reprezentujący imigranta złożyli w sądzie wniosek o to, by Uncle Sam pokrył koszty reprezentacji Villavicencia: $139.514.02 dla prawników Debevoise & Plimpton i $51.290.68 dla adwokatów Legal Aid Society.
$190 tys. za wyrwanie imigranta z rąk ICE
Wolność ma swoją cenę… Adwokaci, którzy wywalczyli uwolnienie z rąk ICE i wstrzymanie deportacji Pabla Villavicencia (35 l.), imigranta z Meksyku zatrzymanego w bazie wojskowej w Fort Hamilton na Brooklynie, chcą pieniędzy. Żądają, aby administracja, która naruszyła prawa imigranta, zapłaciła im 190 tysięcy dolarów.