„Rząd prowadzi dochodzenie karne dotyczące niewłaściwego usuwania i przechowywania informacji niejawnych w nieautoryzowanych przestrzeniach, a także bezprawnego ukrywania lub usuwania dokumentacji rządowej” – napisało FBI na pierwszej stronie dokumentu opublikowanego w piątek.
W oświadczeniu nie zawarto nowych szczegółów dotyczących przechwycenia dokumentów z rezydencji Trumpa na początku sierpnia. Skupiono się bowiem na zawartości 15 pudeł zarekwirowanych przez Archiwa Narodowe w styczniu, co stało się bezpośrednią przyczyną wszczęcia śledztwa wobec byłego prezydenta.
W sumie odzyskano 184 dokumenty „opatrzone oznaczeniami klasyfikacyjnymi”, które zawierały m.in. „informacje o obronie narodowej” – 25 z nich zostało zaklasyfikowanych jako ściśle tajne, a 92 jako tajne. W pudłach znalazły się także osobista korespondencja Trumpa, czasopisma czy gazety.
Z 32-stronicowego oświadczenia wykreślono jednak znaczącą część tekstu po to, by chronić świadków i funkcjonariuszy organów ścigania oraz, by zachować „integralność trwającego śledztwa”. Nie ujawniono więc, kto może zostać objęty dochodzeniem lub dlaczego dokumenty znalazły się w rezydencji byłego prezydenta po zakończeniu jego kadencji.
Z kolei dzień po ujawnieniu oświadczenia FBI sędzia federalna na Florydzie Aileen Cannon nakazała Departamentowi Sprawiedliwości dostarczenie jej bardziej szczegółowych informacji na temat zarekwirowanych dokumentów. Stwierdziła również, że jej „wstępnym zamiarem” jest powołanie niezależnego specjalnego asystenta sędziego, który nadzorowałby ich przegląd, o co w ubiegłym tygodniu do sądu zwrócili się prawnicy byłego prezydenta.