Potężne nawałnice nad Illinois i sąsiednimi stanami przysporzyły sporych kłopotów służbom i mieszkańcom. W poniedziałek 15 lipca o godzinie 6 pm w Chicago ogłoszono alarm powodziowy, który obowiązywał do godziny 3 am we wtorek. Według danych Narodowej Służby Meteorologicznej w poniedziałek około godziny 7 pm nawałnice przeszły przez wschodnią część Iowy i zmierzały w kierunku Illinois. Silny front burzowy zaatakował Chicago i okolice około godziny 9.45 pm. W sumie zgłoszono aktywność 10 tornad w okolicach Wietrznego Miasta, w tym na zachodnich przedmieściach między innymi przy autostradzie międzystanowej I-88 w okolicach Aurory, Warrenville, Naperville i Joliet. Z powodu powalonych drzew zamknięta została I-55 między Route 6 a River Road w okolicy Wilmington, IL.
Przez silny burzowy front prawie 300 tysięcy mieszkańców zostało pozbawionych prądu, bo nawałnice wyrywały drzewa z korzeniami i zrywały linie wysokiego napięcia. Według dostawcy energii elektrycznej ComEd, około godziny 10.30 pm w poniedziałek awarie potwierdzono u prawie 281 254 klientów. We wtorek 16 lipca rano nadal bez prądu pozostało około 206 tys. gospodarstw domowych i biznesów. Przedstawiciele tej firmy obiecali, że 80 procent poszkodowanych odzyska prąd najpóźniej do środy wieczorem. Niestety pozostałe 20 procent może na niego czekać do piątku.
Strażacy z Chicago Fire Department mieli ręce pełne roboty. Przez całą poniedziałkową noc wzywani byli do powalonych drzew i werand, które porwał wiatr. Przy 820 North Pulaski w Wietrznym Mieście zawalił się budynek. W Austin złamane przez wiatr drzewo spadło na samochód, poważnie raniąc kierowcę, który trafił do szpitala. Najtragiczniejsze skutki nawałnic odnotowano jednak w Indianie. W Cedar Lake w hrabstwie Lake zginęła 44-latka, na której dom runęło potężne drzewo.