Nauczyłem się szacunku do pracy, ludzi i pieniędzy

2012-02-10 22:46

Mariusz Kołodziej – szef Global Boxing, właściciel Hudson Bread. Znamy go jako zawodowego promotora takich znakomitości bokserskich jak Mariusz Wach, Kamil Łaszczyk czy Adam Kownacki. Chleb z jego piekarni gościł na stołach wielu sław kina, muzyki, czy biznesu. A jaki jest poza ringiem? Mariusz Kołodziej… inaczej.

Kim chciał zostać Mariusz Kołodziej, kiedy był małym chłopcem?
– Tak jak chyba każdy mały chłopiec w tamtych czasach: kosmonautą, albo – w najgorszym wypadku – pilotem. Z biegiem czasu moja pasja do latania przekształciła się jednak w miłość do wody, dlatego koniec końców wybrałem studia w Akademii Marynarki Wojennej.

Łobuz czy może wzorowy uczeń? Harcerz, ministrant?
– Połączenie wszystkiego. Chociaż z byciem wzorowym uczniem bywało różnie.

Dlaczego przyjechałeś do USA?
– Tak jak wszyscy młodzi, zafascynowani Zachodem, chciałem przyjechać do Ameryki i na własne oczy zobaczyć jak ten „lepszy świat” naprawdę wygląda.

Jak wyglądały twoje początki życia i pracy w USA. Jaką radę dałbyś młodym Polakom próbującym swoich sił na amerykańskiej ziemi?
– Zaczynałem od podstawowych prac, takich jak naprawa samochodów i praca na budowie. Na swojej drodze miałem szczęście spotkać odpowiednich ludzi, którzy w pewien sposób pomogli mi się ukierunkować. Rady dla młodych Polaków? Chyba przede wszystkim wiara w siebie, ciężka praca, umiejętność podejmowania ryzyka i wkładanie serca w to, co się robi.

Dlaczego wybrałeś chleb?
– To długa historia, piekarnię prowadzę już od 16 lat. Wcześniej zajmowałem się nieruchomościami – kupno, remont, wynajem i sprzedaż. Po kilku latach tego typu działalności zainteresowałem się pewnym komercyjnym budynkiem, w którym znajdowała się malutka piekarenka. W tym samym okresie, w odwiedziny przyjechał do mnie ojciec, który z wykształcenia jest technikiem piekarniczym i w Polsce prowadził swoją piekarnię. Postanowiłem kupić ten budynek, licząc na pomoc ojca w rozwijaniu biznesu. Niestety, po kilku miesiącach tata musiał wrócić do kraju, a ja zostałem sam z czymś, o czym nie miałem zielonego pojęcia. Postanowiłem jednak podjąć wyzwanie i nauczyć się wszystkiego od podstaw. No i udało się. Do tej pory jednak cały czas muszę się uczyć i dokształcać w tym zakresie.

Hudson Bread to już rozpoznawalna marka. Ile rodzajów pieczywa pieczecie i które ma największe wzięcie?
– Hudson Bread wypieka ponad 300 rodzajów pieczywa, z receptur pochodzących z całego świata zgromadzonych przez ostatnie 15 lat. Największe zapotrzebowanie jest na klasyczny „artisan bread”, który wyglądem i smakiem przypomina pieczywo robione w małych piekarenkach we Włoszech, Austrii, Niemczech lub Polsce.

A skąd pomysł na boks?
– Mam taką zasadę, że w biznesie trzymam się podstawowych rzeczy, które są potrzebne ludziom na co dzień: nieruchomości (każdy musi gdzieś mieszkać), podstawowa żywność (czyli chleb), no i rozrywka. Ciężko pracując, żyjąc z dnia na dzień, każdy z nas szuka w końcu chwili odpoczynku. Z doświadczenia wiem, że Polacy są fantastycznymi kibicami sportowymi i lubią w ten sposób spędzać wolny czas. Od dziecka związany byłem ze sportami walki i ostatecznie zdecydowałem się zająć boksem. Na pewno na moją decyzję wpłynęła również długoletnia znajomość z polskimi pięściarzami – Andrzejem Gołotą i Tomaszem Adamkiem. Obserwując sposób, w jaki gale bokserskie organizowane były przez amerykańskich promotorów stwierdziłem, że można zrobić to dużo lepiej, na wyższym poziomie. Przez kilka ostatnich lat inwestowałem w zawodników z Ameryki Południowej, ucząc się bokserskiego biznesu od podstaw. Nabyta wiedza pozwoliła mi otworzyć swoją własną firmę promotorską i dołączyć do grupy kilku polskich zawodników.

Z kogo jesteś najbardziej dumny?
– Każdy z zawodników, którzy trenują i występują w barwach Global Boxing reprezentuje inną kategorię wagową i dysponuje innym doświadczeniem w ringu. Jestem jednakowo dumny ze wszystkich, staram się żadnego z nich nie faworyzować. Jedynymi zawodnikami, którymi zajmuję się od początku ich profesjonalnej kariery, są Kamil Łaszczyk i Adam Kownacki. Można powiedzieć, że „wyrastają pod moimi skrzydłami”, bo obaj są dopiero na początku długiej drogi do osiągnięcia sukcesu. Pięściarze, którzy „dojrzewają” w Global Boxing to na pewno Mariusz Wach i Przemek Majewski. Mariusz pojawił się w naszej drużynie półtora roku temu i od tamtej pory zrobił niesamowite postępy. Z zawodnika, który nie widział swojej przyszłości w boksie i chciał rezygnować z kariery, udało nam się w przeciągu tych kilkunastu miesięcy „zrobić” pretendenta do mistrza świata wagi ciężkiej i posiadacza pasa WBC International – drugiego, co do ważności tytułu prestiżowej organizacji WBC. Przemek Majewski, który na codzień trenuje w Atlantic City, ma za to na koncie tytuł mistrza Ameryki Północnej. Przed naszymi zawodnikami jeszcze dużo pracy. Wiem jednak, że wszyscy są jednakowo zdeterminowani, wiedzą czego chcą i dążą do osiągnięcia swoich marzeń. Dlatego jestem dumny z każdego z nich.

Co powiesz osobom, które twierdzą, że boks to krwawy i prymitywny sport?
– Każdy zawodowy sport może być krwawy. Boks jest jedną z najstarszych dyscyplin sportowych, która została kiedyś nazwana „szermierką na pięści”. Myślę, że w taki sposób powinien być traktowany.

Czy zmienił cię pierwszy zarobiony milion?
– Nie zmienił mnie pierwszy milion. Zmieniła mnie ciężka praca, która umożliwiła mi jego zdobycie. Wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami, poświęceniami. Inaczej podchodzisz do pieniędzy, jeśli je zarobisz, inaczej – jeśli je dostaniesz, czy wygrasz na loterii. Na pewno nauczyłem się szacunku do pracy, ludzi i do pieniędzy.

Czy pielęgnujesz w domu polską tradycję? Często jeździsz do Polski?
– Robię wszystko, aby polska tradycja przetrwała w mojej rodzinie. Moi synowie uczą się polskiego i co jakiś czas odwiedzają dziadków w Polsce. Staram się, aby nie zapomnieli o swoich korzeniach, dlatego w domu rozmawiamy po polsku. Obydwoje rodzice i siostra mieszkają w Polsce. Odwiedzam ich kiedy tylko nadarzy się okazja.

Co Mariusz Kołodziej będzie robił za 10 lat?
– To, co robię całe życie – jeśli tylko nic nie stanie na przeszkodzie – będę nadal się rozwijać i ulepszać to, co już udało mi się osiągnąć. No i, oczywiście, dążyć do osiągnięcia tego, co „niemożliwe”.

Ulubiony film, książka, zespół, idol…

– Film: „The Godfather”, „Rocky”, „Taxi Driver”.

Książka: czytam wszystko. Od klasyki – Trylogia Sienkiewicza, po książki o tematyce związanej z ekonomią i biznesem, jak choćby pozycje wydane przez Donalda Trumpa. Ciężko mi wymienić ulubiony tytuł, jest ich wiele.
Zespół muzyczny: Metallica, AC/DC. Z polskich: Dżem, TSA.
A idol: rodzice.

Credo życiowe.
– Nie ma rzeczy niemożliwych.

Jak spędzasz wolny czas?
– Staram się jak najwięcej czasu spędzać z rodziną. Poza tym kocham wodę i wszystkie sporty z nią związane.

 

Rozmawiała Joanna Maj

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki