Śmiertelne płomienie na Brooklynie

2017-08-12 2:00

Jedna osoba nie żyje, cztery z poparzeniami trafiły do szpitala na skutek pożaru, jaki wybuchł w czwartek w nocy w bloku w Crown Heights na Brooklynie. Był to drugi tragiczny pożar tego samego dnia w tej samej dzielnicy.

Tuż po 10 w nocy FDNY ruszyło do akcji gaszenia ognia w bloku przy 451 Kingston Avenue. Pożar szybko rozprzestrzenił się na kilka apartamentów. W jednym z nich znaleziono 56-letniego Ruperta Smitha. Mężczyzna miał na ciele rozległe poparzenia. Przybyli na miejsce ratownicy mogli stwierdzić jedynie zgon. Zdaniem mieszkańców bloku to w mieszkaniu tego mężczyzny zaczął się pożar.

- Poczułem dym, potem zobaczyłem, że wydobywa się spod jego drzwi. Chciałem wejść do środka, poszukać gaśnicy, ale wszystko działo się zbyt szybko... Ogień już zaczął buchać. Nie mam pojęcia co było przyczyną, może zwarcie elektryczne - mówił Gary Lawson, jeden z lokatorów, któremu nic się nie stało. Mieszkający w bloku Adonis Forrester, jak tylko poczuł dym, od razu zaczął uciekać z budynku. - Mieszkam z babcią i bałem się, że jak zbyt długo pozostaniemy w budynku, to zatruje się tlenkiem węgla, to starsza, słaba osoba - powiedział. Gaszenie ognia zajęło strażakom w sumie 40 minut. W pożarze ranne zostały jeszcze cztery inne osoby. Trafiły do szpitala, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Czwartek był tragiczny. Tego samego dnia, tylko nad ranem, w wyniku pożaru domu znajdującego zaledwie milę dalej zginęła 81-letnia Gertrude Duncan.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki