Sędzia z Hawajów łagodzi antyimigracyjny dekret Donalda Trumpa. Szlaban dla muzułmanów lekko podniesiony

2017-07-15 2:00

Po raz kolejny sędzia federalny z Hawajów zaingerował w antyimigracyjną dyrektywę Donalda Trumpa (71 l.), która zakazuje czasowo wjazdu do Stanów obywatelom, imigrantom i uchodźcom sześciu muzułmańskich państw oraz nakłada obostrzenia wizowe. Nie zablokował jej, jak to uczynił poprzednio, ale złagodził jej postanowienia.

Pod koniec czerwca Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku adwokatów administracji Trumpa i zdjął blokadę, jaką wcześniej nałożyli na antyimigracyjną dyrektywę sędziowie federalni. Ich stanowisko – że Trump przekroczył uprawnienia, a jego rozporządzenie było niezgodne z konstytucją i prawem imigracyjnym, które zabraniają dyskryminacji ze względu na wyznanie – Sąd Najwyższy rozpatrzy w pełnym składzie jesienią. A na razie obowiązują zaostrzone przepisy, m.in. 90-dniowy zakaz wstępu do USA dla obywateli: Libii, Iranu, Somalii, Sudanu, Syrii oraz Jemenu oraz 120-dniowy zakaz wstępu wszystkich uchodźców. Dodatkowo osoby z tych krajów składające wnioski o wizy czy azyl, poza tym, że będą dokładnie prześwietlone, muszą udowodnić, że mają w Stanach bliską rodzinę, przebywającą tu legalnie. State Department ma na myśli rodziców, współmałżonków, dorosłe dzieci, zięciów i synowe. Wnuki, babcie, dziadkowie czy wujkowie nie kwalifikują się jako bliska rodzina.
W czwartek sędzia z Hawajów Derrick Watson zdecydował o poluzowaniu tego szlabanu. Uznał, że takie ograniczanie stoi w niezgodzie z prawami człowieka. „Decydowanie o tym, że ktoś nie może przyjechać do swojej babci czy wujka lub kuzyna godzi w jego prawa. Musi obowiązywać zasada zdrowego rozsądku, i każdy kto ma tutaj rodzinę, ma prawo ją odwiedzić” – napisał w uzasadnieniu. Orzeczenie hawajskiego sędziego nie oznacza, że obywatele z krajów z listy objętych zakazem będą sobie spokojnie wjeżdżali do Stanów. W dalszym ciągu będą przechodzić ostrą weryfikację.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki