Sąd Najwyższy nie zajmie się ponownie „małą amnestią” Obamy

2016-10-05 2:00

Imigranci znów na lodzie... Przepadły nadzieje milionów nieudokumentowanych na wyjście z cienia, na życie pozbawione lęku przed rozdzieleniem z bliskimi. Sąd Najwyższy odmówił ponownego rozpatrzenia wniosku w sprawie prezydenckiej dyrektywy imigracyjnej, która mogłaby dać ochronę przed deportacjami blisko pięciu milionom osób, które nie posiadają statusu ale mają bliskich, będących rezydentami lub obywatelami USA.

Batalia o „małą amnestię” trwa od dawna. Wszystko zaczęło się, kiedy ponad dwadzieścia stanów zbuntowało się przeciwko planowi Obamy, uznając jego działania jako nielegalne i dyktatorskie z racji tego, że wprowadzone jako dyrektywa z pominięciem Kongresu.  Dosłownie dzień przed wejściem w życie postanowień Obamy, federalny sędzia z Teksasu uznał ich rację i wydał rozporządzenie blokujące dyrektywę – a tym samym Urzędy Imigracyjne musiały wstrzymać przyjmowanie wniosków w ramach „małej amnestii”. Administracja natychmiast zapowiedziała odwołanie i walkę w sądach. Niestety, każda okazała się porażką... W Sądzie Apelacyjnym w Nowym Orleanie odrzucono argumenty administracji Obamy, która twierdziła, że prezydent ma prawo w obliczu braku działania kompleksowego w Kongresie ingerować w tak ważną kwestię poprzez wprowadzanie częściowych dyrektyw.  Apelacja nie udała się. Sprawa trafiła więc do najwyższej w Stanach instancji prawnej – Sądu Najwyższego. Niestety,  w bardzo niefortunnym czasie: zmienił się skład i po śmierci jednego z sędziów głosowanie w sprawie dyrektywy przyniosło remis. Czyli brak decyzji... W międzyczasie Obama powołał swojego nowego sędziego, ale Kongres zablokował tę nominację również, argumentując, że ustępujący prezydent nie powinien wybierać „swojego” sędziego. Mimo tego, jeszcze na początku lata przewodniczący Sądu Najwyższego obiecywał zajęcie się sprawą przed „zmianą warty” w Białym Domu. W poniedziałek jednak wszelkie nadzieje przepadły. Sąd ogłosił, że nie zajmie się imigracyjną dyrektywą Obamy: czy jest legalna, czy prezydent miał prawo ją wprowadzać... A to oznacza, że wykonywanie jej postanowień – czyli ochrona przed deportacjami, pozwolenie na prace – są zablokowane dla nowej grupy, która mogła z nich skorzystać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki