Polonia w żałobie po śmierci Roberta Jutkiewicza. 18-latek zmarł we śnie! Żegnaj, Robercie!

2014-09-22 21:32

Śmierć tego młodego i utalentowanego Polaka poruszyła całą nowojorską Polonię. W weekend odbyły się uroczystości pogrzebowe zmarłego w zeszłym tygodniu 18-letniego Roberta Jutkiewicza.

W piątek po południu ciało Roberta zostało wystawione w domu pogrzebowym Arthur’s Funeral Home na Greenpoincie. Takich tłumów jakie przyszły pożegnać Roberta nie widziano tam od wielu lat. Przez ponad 6 godzin zakład pogrzebowy odwiedziło ponad tysiąc osób. Chętni musieli stanąć w długiej kolejce. Pośród tłumu najwięcej było ludzi młodych, przyjaciół i kolegów Roberta. Na miejscu obecni byli pogrążeni w bólu i rozpaczy jego najbliżsi: mama Renata, ojciec Tadeusz oraz siostra Kinga.

Również i w sobotę rano podczas żałobnej mszy św. kościół św. Stanisława Kostki wypełnił się do ostatniego miejsca. We mszy oprócz rodziny, przyjaciół i znajomych Roberta uczestniczyli uczniowie i nauczyciele z KOBO Music Studio, szkoły muzycznej, z którą Robert związany był od wielu lat. Po nabożeństwie dalsze uroczystości odbyły się na cmentarzu Calvary na Queensie.

Śmierć młodego Polaka zaszokowała Polonię. Niektórzy do tej pory nie mogą w nią uwierzyć. Robert był osobą powszechnie znaną i lubianą. Podobnie zresztą jak i jego mama, Renata, która od wielu lat pracuje w parafii św. Stanisława Kostki na Greenpoincie jako sekretarka.

- Brak mi słów – mówi nam pani Renata, która również za pośrednictwem gazety podziękowała wszystkim, którzy wzięli udział w uroczystościach. - Dziękuję tym, którzy przyszli pożegnać Roberta. Nieustannie otrzymuję wiele słów wsparcia, dostaję kartki, a ludzie palą świece pod płotem domu. To wszystko pokazuje, w jaki sposób wszyscy go wspominają. Robert miał niezwykle dobra energię i potrafił dać innym wiele radości. Wszędzie gdzie się pojawiał ludzi lgnęli do niego – dodała pogrążona w żalu kobieta.

- Nigdy chyba nie pogodzę się z tą stratą – powiedziała nam wychodząca z kościoła jedna z mieszkanek Greenpointu. - To był niezwykle wrażliwy i utalentowany młody człowiek. Nie wyobrażam sobie co muszą czuć rodzice. To wielka tragedia - dodała

- Nie chce mi się wierzyć, że już nigdy z nim nie porozmawiam i nie usłyszę jego głosu – powiedziała Super Expressowi jedna z koleżanek Roberta. Ciężko powiedzieć coś sensownego w takiej chwili.

Robert Jutkiewicz był dobrze znany w nowojorskim środowisku artystycznym. Udzielał się w zespołach muzycznych takich jak Furious Unicorns oraz Rob & Chichi występując z nimi w znanych nowojorskich klubach, jak chociażby Arlene's Grocery, Rockwood Music Hall, czy też The Bitter End. Grupa Furious Unicorns pojawiła się także w programie America's Got Talent, do którego została zaproszona bez eliminacji. Oprócz tego Robert  kilkakrotnie wziął udział w amerykańskich programach telewizyjnych, a ostatnio otrzymał nawet propozycję zagrania głównej roli w młodzieżowym filmie, do którego zdjęcia będą realizowane na Greenpoincie.

Robert Jutkiewicz zmarł we śnie w nocy z niedzieli na poniedziałek. Przyczyna jego śmierci nie jest jeszcze znana.


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki