Na drogach w Stanach ciągle giną tysiące ludzi, ale w Nowym Jorku jest bezpieczniej

2016-05-14 2:00

Vision Zero działa! Ambitny plan burmistrza Billa de Blasio, by maksymalnie obniżyć liczbę śmiertelnych wypadków i zwiększyć bezpieczeństwo na nowojorskich drogach, przynosi widoczne efekty. Podczas gdy na drogach w całych Stanach giną tysiące ludzi, w metropolii tragicznych incydentów jest mniej. Rekordowo mniej – tak wynika z opublikowanych właśnie danych.

Z najnowszego raportu National Highway Administration wynika, że w pierwszych dziewięciu miesiącach 2015 roku liczba śmiertelnych wypadków na amerykańskich autostradach wzrosła o ponad dziewięć procent w porównaniu z analogicznym okresem w 2014, kiedy to na drogach zginęło 32.599 osób. Podczas gdy w ujęciu ogólnym liczba tragicznych wypadków drogowych rośnie, to w metropolii spada.
W 2015 roku na nowojorskich ulicach zginęło 231 osób, najmniej od 1910 roku. Większość – 134 – to niestety piesi, ale zważywszy na wielkość naszej metropolii i ruch na ulicach, to generalnie liczba ta spadła aż o 27 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Główna zasługa poprawy bezpieczeństwa to wprowadzony przez burmistrza program Vision Zero, w ramach którego poczyniono wiele zmian i ograniczeń w prawie. Dla przykładu obniżono limit dozwolonej prędkości, bardziej ściga się kierowców nie przestrzegających przepisów i rozmawiających lub tekstujących na telefonie. Zamontowano też więcej kamer monitorujących oraz świateł regulujących ruch. A także rozpoczęto remonty i modernizacje najbardziej niebezpiecznych tras w metropolii, z Queens Boulevard na czele, który z uwagi na liczbę śmiertelnych wypadków został okrzyknięty „bulwarem śmierci”.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki