Greenpoint nie boi się eboli

2014-10-28 1:00

Podczas gdy z czołówek nowojorskich nie znika temat wirusa ebola, Polacy podchodzą do tych doniesień spokojnie i z właściwą sobie rezerwą. Nie wpadają w panikę, choć pierwszy w mieście zarażony śmiercionośnym wirusem, zanim trafił do szpitala, bawił się właśnie w polskiej dzielnicy.

Doktor Craig Spencer (33 l.) niedługo przed wystąpieniem objawów choroby, odwiedził Brooklyn. Jak już pisaliśmy, jechał m.in. metrem linii L, kręcił się po Bedford Ave., bawił się też ze znajomymi w kręgielni The Gutter, niedaleko McCarren Park. Media właśnie piszą o kolejnym przypadku – 5-letnim chłopcu z Bronksu, który z podejrzeniem choroby również trafił do Bellevue Hospital.

Greenpoinccy Polacy, choć wirusa mieli w sąsiedztwie, nie panikują. A nasi lekarze nie odnotowują na razie niepokoju w związku z ebolą.

- W naszej przychodni jest spokojnie, nie zauważyliśmy aby przychodziło do lekarza dużo więcej osób niż zazwyczaj – słyszymy od Roman, pracownika przychodni na Bedford Ave.

Potwierdza to również greenpoincka lekarka - doktor Halina Stec.

– Nie zauważyłam żeby pacjenci panikowali w związku z informacjami dotyczącymi wirusa ebola – powiedziała nam pani doktor.

– Dokładnie przeczytałam w jaki sposób można zarazić się wirusem ebola. Przestrzegam bardziej niż zazwyczaj wszystkich zasad dotyczących zachowania czystości i dbam o częste dezynfekowanie rąk – powiedziała Anna, mieszkanka Greenpointu, którą spotykamy na Nassau Ave. przy Steve’s Meat Market.

Nie panikujemy, ale stawiamy pytania. Słychać je podczas rozmów ze znajomymi, można je tez zobaczyć na portalach społecznościowych (jak Facebook). Zastanawiamy się jak łatwo można się zarazić. Skoro wirus przenosi się tylko przez płyny ustrojowe, to jak długo utrzymuje się tam poza organizmem – np. na drobince śliny w metrze, czy w na stoliku w restauracji. Skoro jest trudny do zarażenia, to czemu chorymi opiekują się służby w specjalnych szczelnych kombinezonach. Czy służby są rzeczywiście dobrze przygotowane…

Ale pan Roman z przychodni na Bedford zwraca uwagę na pozytywny skutek zainteresowania wirusami i zdrowiem.

– Od kilku dni mamy ręce pełne roboty jeśli chodzi o szczepienia na grypę. Z pewnością dużo więcej osób niż jeszcze kilka tygodni temu przychodzi zaszczepić się profilaktycznie przed nadchodzącym sezonem jesienno-zimowym – mówi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki